niedziela, 25 stycznia 2015

~Rozdział 28

PRZECZYTAJ NOTATKĘ POD ROZDZIAŁEM! :)
_________________________________________________
Całą niedzielę spędziłam z rodzinką Nathana. Oprowadzili mnie po najciekawszych miejscach w Gloucester. Co mnie cieszyło? To, że nie kłóciłam się z Nathanem, co było miłą odmianą. Nie to, że nie lubię się z nim sprzeczać czasami, bo jak bym to powiedziała, to byłoby to kłamstwo, ale lubię takie chwile, gdy jesteśmy w 100% zgodni. Możliwe, że to też mógł być wpływ jego rodziny. Przyznam, że byłoby nawet i fajnie jakbyśmy byli normalną i naturalną parą - bez cukru i lukru - a my jesteśmy jak ogień i woda. Niby dobrani a i tak to u nas nawala. W poniedziałek rano już wracaliśmy do Londynu. Pani Karen nas bardzo ciepło pożegnała. Wycałowała swojego syna a mnie przytuliła i powiedziała:
- Mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzisz. Bardzo cię polubiłam.
- Ja panią też i również mam nadzieję, że panią odwiedzę. - uśmiechnęłam się
- Pasujesz do Nathana i mam nadzieję, że nie zepsujecie swojego związku. Ja wiem, że często się sprzeczacie, ale pamiętaj: mimo, że was to połączyło nie oznacza, że tak będzie zawsze i w końcu zacznie was to męczyć i będziecie mogli się rozstać, chociaż macie wręcz identyczne osobowości.
- Dziękuję. - szepnęłam i znów ją przytuliłam.
- No już skończcie te czułości. Camie, Jess musi iść do szkoły, moja mama też, a nam zaraz pociąg odjedzie. I to będzie twoja wina. - powiedział Nathan
- Pamiętaj, że to ja musiałam czekać na ciebie. To ty za późno wstałeś. Nie ja. - powiedziałam i poprawiłam swoją torebkę
- Taaaak, ale to ty się długo żegnasz. - powiedział i zaczął się śmiać
- Przestaniesz w końcu jęczeć? - spytałam
- Ja nie jęczę. Ja stwierdzam fakt. - powiedział
- Jasne.....ty zawsze tylko stwierdzasz fakt. - powiedziałam
Pożegnaliśmy się, Nathan wziął moją torbę z ciuchami aby mi pomóc i poszliśmy na dworzec.
- Tylko, że wiesz co? Zawsze masz te same wytłumaczenie. "Ja stwierdzam fakt." Super. Świetnie. Ale jest mały szczegół: bo ty widzisz co robi ktoś, ale nie widzisz co robisz ty. - powiedziałam
- A ty masz zamiar to ciągnąć?
- Tak.
- No to może lepiej żebyś już tego nie ciągnęła. - westchnął
- Bo co?
- Bo to nie ma sensu.
- W twoim mniemaniu.
- Dla nas obojga tak będzie najlepiej. - powiedział
- Ale....
- Na serio: nie wypowiadaj się. Jeśli będziesz gadać, to i tak nie będę cię słuchać.
- Zajebiście. - powiedziałam i zamilkłam
Wróciliśmy do Londynu w ciszy. Obrażeni na siebie. Na dworcu pomógł mi z torbą i mnie lekko ucałował w policzek na pożegnanie. Tsa.... nie marzyłam o takim zakończeniu wspólnego weekendu.
Przez cały dzień nie dostałam od niego nawet pieprzonego smsa. No nie powiem. Wkurwiłam się. I to dość mocno. W domu opowiedziałam wszystko mojej mamie, a potem zadzwoniłam do Alex.
- Co mu jest? - spytała gdy skończyłam jej to opowiadać
- Nie wiem. Czasem przypieprza się takich głupot.....
- Ty też.
- Wiem! Oboje tak mamy, ale....no rozumiesz. Mógł się do mnie teraz do mnie odezwać. - westchnęłam
- Spokojnie. Jutro się spotkacie i wszystko się unormuje. - powiedziała
- Dobra. Może masz racje. Eh.....ja kończę. Muszę się przecież spakować.
- Pa kochanie. - powiedziała i się rozłączyła
Następnego dnia spotkaliśmy się na lotnisku ze wszystkimi. Stęskniłam się za Tomem więc jak go zobaczyłam to od razu do niego podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję.
- Siostrzyczka! - krzyknął i mnie podniósł
- Tommy! Jeju jak ja się za tobą niesamowicie stęskniłam. - powiedziałam a on mnie ucałował w oba policzki i czoło
- Ja też. Kilka dni bez ciebie to było straszne.
- Pisałeś do mnie smsy itd ale i tak to nie było to samo. - powiedziałam
- To się nazywa przywiązanie kochaniutka. Przywiązanie. - zaśmiał się i znów mnie przytulił
- Skończyliście już tę rodzinną tęczę? - spytał Max
- Nie! - krzyknęliśmy jednocześnie i zaczęliśmy się śmiać
Przyszła Alex i ucałowałam ją w policzek
- Eh..... - westchnął Max i zrobiliśmy grupowy uścisk
- Tak w ogóle to gdzie jest Młody? - spytał Tom gdy się już odkleiliśmy od siebie
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami
- Jak to nie wiesz? Nie pisał nic do ciebie? Ty jako jego dziewczyna powinnaś być raczej najlepiej poinformowana.
- No niby tak, ale pokłóciliśmy się jak wracaliśmy z Gloucester i nie odzywa się do mnie. Tak więc rozumiesz. - powiedziałam
- Co za gnojek. - powiedział
- No dobra. Jak tak, no to zobaczymy. Może zaraz się pojawi. - powiedział i zobaczyliśmy Sive, Nathana i Jay'a
Szybko przeszliśmy przez odprawę i wsiedliśmy do samolotu. Siedziałam w podróży obok Toma. Nathan wciąż się do mnie nie odzywał.
W Los Angeles w hotelu, Nathan przyszedł do mojego i Alex pokoju. Zapukał a drzwi otworzyła mu Alex.
- Mogę Camie na moment? - spytał
- Jasne. - uśmiechnęła się i mnie zawołała - Camie!
- Co chcesz? - jęknęłam i podeszłam do drzwi - Nathan?
- Zostawię was samych. - szepnęła i poszła
- O co chodzi? - spytałam i założyłam ręce na piersi
- Przejdziemy się? - spytał
- No......ok. - westchnęłam i wyszłam z nim przed hotel
- Przepraszam. Zjebałem. - powiedział
- No dobry początek. - westchnęłam
- Nawet nie wiem czemu tak postąpiłem. Nie da się usprawiedliwić mojego zachowania. Między nami wiesz jak jest. Niby jest dobrze a zaraz jakiś zgrzyt.
- Nasz związek to takie igranie z ogniem. - zaśmiałam się
Nathan stanął przed mną i powiedział:
- Przepraszam cię.
- Przeprosiny przyjęte. - uśmiechnęłam się a on mnie pocałował
No co jak co, ale umiem mu bardzo szybko wybaczać. Nie potrafiłabym wybaczyć mu po jakimś tygodniu czy coś w tym stylu.

Przez cały tydzień chłopcy nagrywali teledysk do piosenki "Chasing The Sun" jako do "Epoka Lodowcowa 4: Wędrówka Ludów". Śmiesznie im to wyszło i było przy tej pracy wiele zabawy. Oczywiście nie mogło zabraknąć "Wanted Wednedsday".
14 maja znów zaczęliśmy życie w trasie. W poniedziałek San Diego - sesja zdjęciowa, wtorek - Las Vegas i następnego dnia wywiad, czwartek- koncert w Minneapolis, a w piątek wywiad w Chcago dla Friday Download.
Co do mnie i do Nathana: ten tydzień był dość mieszany, ale obyło się bez obrażania. Piątek był dość ciekawym dniem, bo tego dnia poznałam Dionne Bromdield, która jest chrześnicą słynnej Amy Winehouse. Dionne przeprowadziła wywiad z Max'em i Nathanem. <<link do wywiadu>> Zafascynowało mnie to, bo już została prezenterką telewizyjną a miała tylko 15/16 lat. No ale cóż. Po wywiadzie podeszła do chłopaków i jeszcze z nimi rozmawiała. Dość mocno uśmiechała się do Nathana co mnie trochę to irytowało.
- Patrz jak ona szczerzy się do Nathana. - powiedziałam cicho do Alex
- Chce być miła. - machnęła ręką
- Tsa.....albo po prostu chce go poderwać. - powiedziałam
- Nie przesadzaj. Nie bądź zazdrosna. Tym bardziej, że pamiętaj: Nathan kocha ciebie i tylko ciebie. Nie zostawiłby cię dla takiej małolaty. - zaśmiała się
- Kurwa, ona wygląda na starszą od mnie! Ma z 16 lat a wygląda jakby była w moim wieku.
- Niby racja, ale olej to. Ona ma makijaż i dlatego tak wygląda. Jesteś ładniejsza. Panikujesz kochaniutka. - uściskała mnie lekko i poszła pogadać z Jay'em.
- Eh..... - westchnęłam i gapiłam się na Nathana i Dionne - Wygląda lepiej od mnie. - pomyślałam
<<link>> - Jest dobrze ubrana. A ja? Wyglądam tragicznie przy niej.
No ubrana byłam tak:  <<link (trzecia dziewczyna od lewej>> i miałam obcasy (tak, kocham szpilki na platformach)
Podeszłam do nich a Nathan objął mnie w pasie i powiedział:
- Już pewnie poznałaś moją dziewczynę Camie?
- Tak, ale nie miałyśmy okazji porozmawiać. - uśmiechnęła się - Jak długo już jesteście razem?
- Hmmm. Od końca kwietnia. - powiedział
- Tak. Dla ścisłości od 24 kwietnia. - zaśmiałam się - Czyli dopiero nie cały miesiąc.
- I układa wam się jak widzę.
- Tak. Można tak powiedzieć. - powiedział Nathan i mnie przytulił
- Cieszę się. - wciąż się uśmiechała
Coś mi nie pasowało w tym jej ciągłym uśmiechu. Jej oczy wyrażały całkiem co innego.
- Ja muszę was na moment przeprosić. - powiedziała i podeszła do charakteryzatorki
- Nie musisz ich przygotowywać do ich występu. Mają swoje stylistki. - powiedziała do niej
- Dionne.....ok, nie żeby coś, ale czy ty się kleisz do Nathana? - spytała
- Nieee. Poza tym, on ma tą swoją dziewczynę od miesiąca. To krótko. Szybko się zaczęło i szybko to się zakończy. - uśmiechnęła się i poszła

- Nie za dobrze się z nią dogadywałeś? - spytałam Nathana i go przytuliłam
- Zazdrosna? - zaśmiał się
- Nieeee...
- Jasne. - zaczął się śmiać - Dionne jest miła. I to tyle. Wymieniliśmy się numerami, ale wiesz.....jest miła i to tyle. Nie bądź zazdrosna. Ja ci nie ucieknę.
Mimo to, wciąż miałam złe przeczucia.
_______________________________________________________________________________
Co wam mogę powiedzieć....... no spieprzyłam no. Zostawiłam was mimo, że o was nie zapomniałam. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście i wciąż chcecie czytać moje opowiadanie. 
Wiem, że blog to odpowiedzialność itd i że jak nie mam czasu, to powinnam całkiem odejść ale nie chcę. Mam wizję tego opowiadania i doprowadzę je do końca mimo przeciwności. :) 
Mam nadzieję, że wam się rozdział spodobał i zostawicie komentarz. :)
Kocham was! x
5 komentarzy = następny rozdział :*