poniedziałek, 30 grudnia 2013

~Rozdział 7

Dziękuję za komentarze, pod poprzednim rozdziałem i zapraszam do czytania kolejnego . :) ___________________________________________________________________________
Nim poszłam do garderoby z Nathanem dostałam na kartce rozmiary ubrań jakie noszą chłopaki.
Dziwne, ale nigdy bym nie stwierdziła, że Nathan i Tom noszą ten sam rozmiar XS. No ale cóż.
Gdy tylko weszliśmy do garderoby, ja od razu zaczęłam przeglądać ubrania, a Nathan patrzył jak szukam mu ciuchów.
- To może na początek tak: Co byś ty chciał ubrać? - spytałam
- O! Nie wiesz jak masz mnie ubrać? To tak sobie radzisz w tym fachu? - spytał z nutką ironii
- Nie! Po prostu chciałam wiedzieć jaki ty masz pomysł. Ja już mniej więcej wiem jak cię ubrać, ale chciałam znać twój pomysł. - powiedziałam
- Nagle moje zdanie się liczy? A myślałem, że tylko twoje. - odparł i stanął na wprost mnie przy wieszakach
- Eh ....... Jesteś niemożliwy! Nic ci nie zrobiłam. Ale po prostu takie pasożyty jak ty lubią się wyżywać i gryźć. - powiedziałam
- Ja nie jestem pasożytem!
- Namnażasz się. Twoje zachowanie na to wskazuje. - wzruszyłam ramionami i wyszłam z garderoby.
Poszłam do Alex, która dawała już ubrania Sivie.
- W co ich ubierasz? - spytałam - Muszą się jakoś zgrać na zdjęciach.
- Gadałam z Nano i z fotografem. Aha. I fotograf ma na imię Paul. Mamy do niego mówić po imieniu. Dał mi parę wskazówek. Przepytałam też Sive i Jay'a jak najczęściej się ubierają. Tak w końcu miałyśmy zrobić. - powiedziała Alex - Dogadałaś się z Nathanem?
- Nie? Nie odpowiedział mi na pytanie "Co ty byś chciał ubrać?" Jest tak opryskliwy! Nie dogadam się z tym człowiekiem. To jak ubierasz Sive?
- Zaraz wyjdzie z przymierzalni. - uśmiechnęła się i nagle Siva wyszedł ubrany tak: <<LINK>>
- Czyli wybieramy kolory szary, czarny ....
- No, tak powiedział Paul. Ale skupmy się również na ich własnym stylu. Nie wymuszajmy na nich tego czego nie chcą ubierać.
- Ok. - westchnęłam - Ale z tym człowiekiem się nie da!
- Nathan? - spytał Siva
- Tak! - krzyknęłam i wyszłam z garderoby
Poszłam znów do Nathana, który tym razem siedział znów na fotelu i klikał w swój telefon.
- A ty, zamiast się ogarnąć do sesji czy coś, to siedzisz i telefonem się zajmujesz? - spytałam
- Piszę do fanów. Pamiętaj: to im nasz zespół wiele zawdzięcza. - powiedział
- Ok. Nie czepiam się fanów, ale chodzi mi o to, że u Alex Siva jest już przebrany w ciuchy do sesji, Jay zaraz pewnie też, a ty wciąż nic! Tom również! Wynocha z garderoby!
- Nie wyganiaj mnie! Sam zdecyduje kiedy wyjdę! - krzyknął
- Nie wrzeszcz do mnie! Jak chcesz sobie krzyczeć, to no nie wiem .... krzycz do kumpli albo do swojej dziewczyny o ile ci pozwoli! Oh nie. Zapomniałam. Ty nie masz dziewczyny, bo która by chciała mieć za chłopaka takiego kogoś jak ty?!
- Zamknij się już! Nic o mnie nie wiesz! - krzyknął
- Ty również nic o mnie nie wiesz!
Nagle Tom wszedł do garderoby z wielkim hukiem. Przerwaliśmy kłótnię i spojrzeliśmy na Toma, który spytał:
- Ile jeszcze macie zamiar to ciągnąć?
- To jej wina! - krzyknął Nathan
- To on zaczął! - powiedziałam
- Tak. Najlepiej zwalić winę na mnie!
- A co?  To ja jestem winna? - spytałam oburzona
- Tak! To ty zaczęłaś!
- Ale z ciebie dżentelmen, nie ma co. Na kobietę nie zwala się winy! A nawet, jeśli zdarzyło się, że zawiniła, to na ten temat się milczy.
- I to dlatego z ciebie taka Księżniczka?
- Spokój! - krzyknął Tom - Ogarnijcie się już! Zarządzenie daję! Nathan siedzisz cicho, a ty Camie przygotuj go do tej sesji.
- Nie. Ja wychodzę, a ty się przygotuj. Muszę posiedzieć w ciszy i nie patrzeć na nią. - powiedział Nathan i wyszedł.
Staliśmy z Tomem w ponurej ciszy, aż w końcu ją przerwałam:
- On jest okropny! Nie mogę z nim w ogóle dojść do porozumienia. Próbuję jakoś się dowiedzieć jak go ubrać, a on nawet nie daje mi możliwości, żebym to zrobiła, bo od razu się przyczepił nie wiadomo czego!
- Nathan jest naprawdę miły. Nigdy chyba jeszcze nie poznałem tak miłego kolesia jak on. Jest dla mnie i reszty zespołu jak młodszy brat i dlatego wołamy na niego "Młody". Nie przejmuj się. Ja wiem, że może on bywa trudny ...... Ja nie wiem, ale coś w niego wstępuje jak jesteś gdzieś obok niego. Ty też nie jesteś łatwą osobą. Masz dość trudny charakter i wredne podejście, bo słyszałem jak się z nim kłóciłaś.
W tej samej chwili Nathan rozmawiał z Alex, która układała Sivie włosy:
- Nazwała mnie pasożytem! Ty to rozumiesz?! Że się namnażam! I jeszcze dodała, że gryzę i że się wyżywam na innych!
- Namnażasz się? - spytała ze śmiechem
- Tak! Ja nie wiem, co ona chciała mi przez to powiedzieć.
- Camie jest na prawdę miła. Jest dla mnie jak siostra. Nie przejmuj się po prostu. Ja wiem, że ona bywa trudna, ale jest miłą osobą. Nie wiem, ale coś w nią wstępuje jak jesteś obok niej. Słyszałam wasze kłótnie. Ją wkurza to, że ty jesteś sarkastyczny i że wrednie się do niej odnosisz.
- Ona nie umie współpracować ze mną. Nie jesteśmy zgrani.
- Camie to samo powiedziała o tobie. Nie umiesz współpracować z nią.
- Ona się nie zna i tyle w temacie. - burknął i wyszedł
******
Po krótkiej rozmowie z Tomem spytałam go:
- To co chcesz ubrać?
- Nie wiem. Może jakąś koszulkę, luźne spodnie i już?
- Jak ty najczęściej chodzisz ubrany? Tak jak widzisz mnie dzisiaj. - uśmiechnął się
Był ubrany tak: <<LINK>>
- Coś więcej mi powiedz. - poprosiłam
- Dżinsy, wygodne spodnie, koszulki .....
Pomyślałam przez moment, przejrzałam jeszcze raz ciuchy aż w końcu pościągałam z wieszaków ubrania i mu je podałam. Gdy się przebrał i wyszedł z garderoby wyglądał o tak: <<LINK>>
- I jak? - spytał
- No i ok. - zaśmiałam się - Siadaj na fotel a ja cię uczeszę.
Usiadł, a ja ogarnęłam mu włosy. Gdy skończyłam spytałam:
- Podoba ci się?
- Pewnie. - zaśmiał się i wstał - Wbiłaś się nawet w mój gust.
Poprawiłam mu nogawki spodni, sweter, włosy i powiedziałam:
- Idź na sesję i zawołaj mi tu Nathana.
- Ok. Tylko się nie zabijcie. - zaśmiał się
Wyszedł na korytarz i krzyknął:
- NATHAN!!!!!!
- Rany! Jak ty się drzesz! - powiedziałam ściągając z wieszaków ciuchy dla Natha
- Jak ty się drzesz Tom. - jęknął Nathan
Wszedł do garderoby, oparł się o ścianę i zaczął mnie obserwować.
- Wygląda na taką bezbronną. Jak to pozory mylą. Myślisz, że nie jest w stanie ci nic zrobić, ale jak chce byś wredna i opryskliwa to taka będzie. - pomyślał
- Co mi się tak przyglądasz, jakbyś mnie pierwszy raz na oczy widział? - spytałam
Podeszłam do niego, podałam mu ciuchy i kontynuowałam
- Mam tylko nadzieję, że nie będziesz mi jęczeć. Musiałam sobie przypomnieć jak byłeś ubrany wtedy, gdy na ciebie wpadłam, porównać sobie jak jesteś ubrany dzisiaj i wybrać to.
- I co? Przypomniałaś sobie jak byłem ubrany wtedy? - spytał
- Miałeś full capa, skórzaną kurtkę, biało-szarą koszulkę, ale nie pamiętam już nadruku, dżinsy i conversy.  <<LINK>>  Dobrze wyglądałeś w tej kurtce, więc teraz też taką ubierzesz na sesję.
Zaniemówił.
- I pamiętam, że jak na mnie wpadłeś, to wypadły ci z rąk full capy. Ty chyba strasznie lubisz te czapki. - odparłam
- Nawet bardzo. Ja mam jedną wielką kolekcję takich czapek. - uśmiechnął się
- I wciąż ci się ta kolekcja powiększa?
- Tak. Za każdym razem jak idę na zakupy. - zaśmialiśmy się, a ja popatrzyłam na ciuchy, które mu dałam do rąk.
Właśnie wtedy się przyłapałam na tym, że dłonie cały czas trzymam na tych ubraniach oraz, że ja i Nathan stoimy w dość niebezpiecznej odległości, bo nasze ciała aż się stykały i że ciągle na siebie patrzymy. On też chyba musiał się kapnąć, bo w jednej chwili odsunęliśmy się od siebie o kilka kroków.
- Genialnie! - pomyślałam - Już nigdy więcej czegoś takiego z nim. Ja też nie pokazałam inteligencji. Zamiast się odsunąć, to się na niego gapię.
- Genialnie! - pomyślał Nathan - Już nigdy więcej czegoś takiego z nią. Co ze mnie za idiota! Zamiast się samemu odsunąć, to stoję i gapię się na nią.
Schowałam wzrok i zaczęłam patrzeć na swoje paznokcie, a Nathan spytał dla zmiany tematu:
- To ...... Jakie ciuchy dla mnie wybrałaś?
- Jak się będziesz przebierać, to zobaczysz. - wzruszyłam ramionami, a on poszedł do przymierzalni.
Usiadłam na fotelu, a do garderoby weszła Alex:
- I jak? - spytała
- Nijak. Nathan się przebiera. Na szybko ogarnę mu grzywkę i już. Rozprostuję mu ją chyba, ale jeszcze nie wiem. - wzruszyłam ramionami i zaczęłam patrzeć na dodatki.
- Wiesz, że trzeba jeszcze ogarnąć Max'a? - spytała
- Cholera ...... Dobrze, że jest łysy. O jedną rzecz mniej. - powiedziałam, a Alex zaczęła się śmiać
- No co? - spytałam
- Masz rację. Ale masz pomysł jak go ubrać?
- Ubierz go na czarno i po sprawie. - wzruszyłam ramionami
- Ale lepiej koszulkę z krótkim rękawem czy bluzkę? Bo z tym nie jestem pewna. Bo on ma dość .... wydatne mięśnie. Może je wyeksponować?
- Nie. Daj mu bluzkę z długim rękawem. Podwiniesz mu rękawy tak, żeby były 3/4. Nie widzę problemu.
- Ok. Dobra. - westchnęła - Paul mówi, że wolno pracujemy. A zwłaszcza ty.
Nathan wyszedł z przymierzalni, a ja pokazałam na niego palcem:
- To jego wina. Gdyby nie on, to ta sesja dawno by się skończyła. On spowalnia efekty pracy.
- Nie spowalniam! Poza tym, nie ładnie jest pokazywać na kogoś palcem. To podobno niegrzeczne. I to ty jesteś powolna. - obruszył się
- Nie zwalaj na mnie winy i nie pouczaj mnie. - powiedziałam - I to ty jesteś powolny! Na kogo musieliśmy czekać nim wyjechaliśmy? Na ciebie!
- Ojejku! No i co z tego? Korona ci z głowy spadła, że musiałaś na mnie poczekać?
- Dobra, ok! - przerwała nam Alex - Camie, szykuj go do sesji. Przestańcie na moment się kłócić.
Wyszła z garderoby, a Nathan usiadł na fotelu. Wzięłam do ręki grzebień, a on spytał:
- Co mi zrobisz z włosami?
Przeczesałam palcami jego grzywkę i powiedziałam:
- Ułożę ci ją tak, żeby wyglądała lekko, słodko a jednocześnie niesfornie.
- Ok.
- A co? Boisz się o swoją grzywkę? Nie ufasz mi? - spytałam nachylając się lekko do niego
- Ustalmy pierwszą rzecz: nie mam podstaw do tego, żeby ci ufać. - powiedział  - A co? Ty mi o dziwo ufasz?
- Nie. Nie ufam. Nie mam również takich podstaw. Wiesz .... stosunki jakie nas łączą są czysto zawodowe, a na tym polu nie masz się co martwić, bo sesja zdjęciowa lub jakiś występ jest to ważna rzecz.
Nathan odetchnął, a ja wzięłam prostownicę do ręki i zaczęłam odrobinę prostować mu grzywkę, dzięki czemu trochę łatwiej było ją układać pianką. Na koniec przypudrowałam mu trochę twarz i powiedziałam:
- Wstań z fotela.
Wstał, a ja zaczęłam poprawiać mu spodnie i kurtkę, nałożyłam na szyję naszyjniki, na prawą rękę włożyłam mu bransoletkę, a na lewą biały zegarek.
- Powal wszystkich swoją zajebistością. - powiedziałam z ironią gdy skończyłam
- Musiałaś?
- Ale co?
- Powiedzieć coś takiego i dodać do tego ironię? - spytał
- Ah ..... Tak! To było silniejsze od mnie. - uśmiechnęłam się
Westchnął i przejrzał się w lustrze.
- Idź na te sesję! Dzięki mnie choć raz wyglądasz dobrze. Ja też pójdę. Muszę zobaczyć zdjęcia chłopaków. Toma szczególnie.
- Idę idę.
Chciałam wyjść jako pierwsza (w końcu jestem dziewczyną i mam taki przywilej.), a Nathan upchnął się do drzwi jako pierwszy więc z całej siły walnęłam go w ramię.
- Ała! - krzyknął
- Bolało? - spytałam
- TAK!
- Bo miało! Dziewczynę puszcza się przodem! Matka cię tego nie nauczyła?!
- Nie wiedziałem, że wychodzisz w tej chwili! I nauczyła mnie tego! Mam w końcu siostrę. - powiedział i głaskał się po ramieniu
- Siostra nie ma nic do tego! Przecież powiedziałam, że idę zobaczyć zdjęcia!
- A z skąd miałem wiedzieć, że w tej chwili?!
- Bo użyłam czasu teraźniejszego geniuszu! - warknęłam
- Ok ...... nieważne. - westchnął i pokazał ręką na otwarte drzwi - Panie przodem.
Spojrzałam na niego obojętnie:
- Wiesz co? Mam gdzieś takie coś. Idź sobie pierwszy. Z taką łaską to bez sensu.
- Najpierw chcesz, potem nie! Nie rozumiem cię.
Chciał przejść pierwszy, a ja wzruszyłam ramionami i wepchnęłam się i przeszłam pierwsza.
- No ej! - krzyknął Nathan na pół korytarza
- Nie drzyj się do mnie "ej"! - odwróciłam się - Ja dla ciebie nigdy nie będę "ej"!
- Nie ogarniam cię! - podszedł do mnie                                                                   
- Nie musisz mnie ogarniać. - wzruszyłam ramionami i poszłam do fotografa Paul'a.
Gdy do niego podeszłam uśmiechnął się i podał mi rękę:
- Jestem Paul. A ty Camilla, tak?
- Camie, ale jak kto woli. - zaśmiałam się
- Nie spieszyliście się. - powiedział i zaczął ustawiać aparat, a Nathan stanął na planie.
- Przepraszam, ale to nie była moja wina! To Nathan. - powiedziałam
- Tak, chłopaki już mi o tym opowiadali. A krzyki czasami było słychać tutaj. - powiedział
- Aha.
- Nathan ustawimy cię jakoś. - powiedział
Gdy skończył mu robić zdjęcia spytałam:
- Paul .... A jak sesja się skończy, to będziesz mógł mi przegrać zdjęcia? Chciałabym mieć jakąś pamiątkę po tym męczącym pierwszym dniu pracy.
- Pewnie! - uśmiechnął się
- Dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech i poszłam do chłopaków
- Tom. Trzeba cię trochę przypudrować. - powiedziałam, a Max znów zaczął dotykać mojego ucha.
- Max! Ty masz jakąś obsesję? - spytałam
- Malutką. Ja po prostu lubię uszy. - uśmiechnął się - Przepraszam, jeśli to cię denerwuje. Już przestanę. Znaczy .... Będę się przy tobie hamować, ok?
Widać było, że jest mu przykro. Jego wzrok wyrażał prawdziwą skruchę. Zrobiło mi się trochę go szkoda. Uśmiechnęłam się przyjacielsko i powiedziałam:
- Wiesz co? Ok. Nie musisz się hamować. Jeśli musisz to robić to ok. Rozumiem, że to silniejsze od ciebie.
- Naprawdę?! - powiedział z radością
- Tak.
- Jej! - krzyknął i znów zaczął mnie macać po uszach
Masakra ....... Nie będę tego komentować nawet. Ja nie rozumiem jak można lubić dotykać czyjeś uszy, no ok. Zdarzają się przypadki.
- To co? Pudrujesz mnie? - spytał Tom
- Tak. Chodź.
Poszliśmy do garderoby, a ja spytałam:
- Serio czasem było słychać krzyki moje i Natha? Tak Paul powiedział.
- Tak. Niestety, ale tak. - powiedział gdy skończyłam go przypudrowywać
- To nie moja wina. - wzruszyłam ramionami i znów wróciliśmy do chłopaków.
Paul porobił chłopakom zdjęcia grupowe, a gdy skończył spytał:
- Camie i Nathan, a może zrobiłbym wam zdjęcie razem, co? 
- Świetny pomysł! - uśmiechnął się Nano
- Co? Nie! Pomysł beznadziejny! Poza tym, ja nie lubię zdjęć! Mnie aparat nie lubi. - prawie zaczęłam krzyczeć
Chłopaki zaczęli się śmiać.
- Jak cię nie lubi? Aparat to rzecz martwa. - powiedział Max
- O co ci chodzi? Zdjęcie, to zdjęcie. - wzruszył ramionami Nathan
- Ja wychodzę okropnie na zdjęciach pustaku! - powiedziałam 
- Na pewno nie wychodzisz na zdjęciach tak źle jak mówisz. - powiedział Jay - Taka ładna dziewczyna jak ty nie wychodzi źle na zdjęciach.
- Ja? Ja ładna? - spytałam
- Oczywiście. - uśmiechnął się Jay
- "On się przystawia do Camie, czy mi się tak tylko wydaje? O nie! Nie ma mowy. Jay nie będzie się podwalać do mojego wroga." - pomyślał Nathan
Nagle chwycił mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć na plan zdjęciowy.
- Chodź. Ładne zdjęcie będziemy mieć. - powiedział
- Nigdzie nie idę. - powiedziałam - I nie ciągnij mnie.
- Puszczę cię, jak zrobimy sobie zdjęcie. - powiedział i stanęliśmy na planie
- Co ci tak zależy? - spytałam gdy stanęliśmy na wprost siebie - Nie lubię cie.
- Po prostu. Choć też cię nie lubię. - wzruszył ramionami
- Ale nie pójdzie to do użytku publicznego, jak ta wasza sesja, ok? 
- Ok. - pokiwał głową
Paul się uśmiechnął i powiedział:
- Słodko. Nawet za ręce się trzymają!
Nathan puścił mój nadgarstek, a chłopaki i Alex zaczęli się śmiać.
- Nie puszczaj! To tak ładnie wyglądało. - jęknął Paul
- Ej! Ustawić ich trzeba. - powiedział Max
Gdy nas Max, Tom oraz Alex ustawili i powiedzieli, że już można robić zdjęcie, a Paul że możemy się uśmiechać, powiedziałam przez zęby wciąż się uśmiechając:
- Nathan, zginiesz za to.
- Co mi zrobisz? - spytał
- Nie wiem, wiesz mogę ci podciąć w nocy gardło, mogę cię powiesić, nabić na pal, użyć dobrego pistoletu z tłumikiem. Tyle możliwości! - powiedziałam z nieukrywaną radością
- Ty......Masz strasznie sadystyczne podejście.
- Wiem. Nic nowego. - wywróciłam oczami
Gdy Paul skończył robienie nam zdjęć i sam wybrał jedno, które mu się najbardziej podobało, podeszliśmy do niego, żeby nam pokazał. 
Zdjęcie wyszło takiego o typu: -_-

Nie chcę tego nawet komentować! I jeszcze Paul powiedział:
- Wyglądacie jak para. Wiecie jakie to urocze?!
- Nie. To nie jest urocze. Kłócimy się cały dzień i jeszcze ona mi grozi, że mnie zabije! - powiedział Nathan
- Bo to zrobię. Bój się zasnąć. Tej nocy nie czuj się bezpiecznie. - powiedziałam, a Nathan westchnął i poszedł się przebrać, bo sesja się już skończyła.
Paul dał mi płytę, na której były zdjęcia z sesji, za co mu podziękowałam, a Nano powiedział:
- Dobra. Idziemy już. Głodni jesteście?
- Tak! - powiedział Max
- Tak idziemy, czy tak, jesteście głodni? - spytała Alex
- Jedno i drugie. - zaśmiał się i pogłaskał ją po uchu.
Pokręciłam głową i poszłam sprawdzić, czy nic mojego nie zostało w garderobie. Gdy weszłam natknęłam się na Toma, który chował do reklamówki buty które miał na sesji zdjęciowej.
- Co ty robisz? - spytałam lekko zdziwiona
- Chowam buty. - powiedział to tak, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie
- To widzę, ale dlaczego akurat te co miałeś na sesji? Nie są twoje to raz, a dwa mało wam butów?
- Wszyscy tak robimy. Z tym się wiąże ciekawa historia. - powiedział uradowany - Otóż .....
- Dobra, nie chcę jednak w to wnikać. - machnęłam ręką i poszliśmy do Nano.
Ja i Alex zjadłyśmy z chłopakami na mieście, a później zawieźli każdą z nas do domu.
Zadziało to na mnie kojąco. Nie musiałam oglądać Nathana. Pominę fakt, że ja i on mieliśmy już chęć obrzucenia się jedzeniem w barze i że ja mało co nie wyrzuciłam go z samochodu.
Usiadłam w kuchni z laptopem i płytą i zaczęłam zrzucać zdjęcia z sesji na laptopa. Zdjęcia wyszły całkiem spoko. Tylko kurcze prawie wszędzie były zdjęcia Nathana. Nie wiem co on ze sobą ma, ale on chyba uwielbia być fotografowany lub po prostu ma takie ego, że lubi się popisywać. No cóż. Będę musiała je pousuwać. Nie będę zaśmiecać pasożytem płyty i swojego laptopa. Nie zgłupiałam przecież.
A o to zdjęcia z sesji zdjęciowej:





http://www.bekia.es/images/galeria/21000/21006_posado-max-george-the-wanted.jpg

 

 

Moje wrażenia po tym dniu? Zespół jest tak bardzo pokręcony, że mam nadzieję, że nie zryją mi psychiki, która jest już odrobinę nadszarpnięta. Jedyną osobą, która nic się nie udzielała był Siva. Tom próbował pogodzić mnie i Natha. Nie wyszło, czego się można raczej było spodziewać. No i trzeba dodać że strasznie krzyczy. Max maca ludzi po uszach. Jay odrobinkę się do mnie przystawiał. Ewidentnie było to widać, jak byliśmy w barze. A zwłaszcza wtedy gdy chciał ze mną flirtować, co mu nie wyszło. No i Nathan, który doprowadza mnie do białej gorączki. Hmmm. Jednego dnia przeżyłam więcej niż w szkole. Ale wiem jedno. Będę musiała z  Alex stwierdzić fakty na temat chłopaków. Jestem pewna tego, że oni będą o nas plotkować, a Nathan szczególnie, bo to taki dziwny typ człowieka, więc nie widzę przeciwwskazań, czemu my nie miałybyśmy szczerze stwierdzić faktów o nich. Zapowiada się ciekawa reszta popołudnia. :)
_____________________________________________________________________________
Długi nawet bardzo. Mam nadzieję, że nie jest nudny.
Kochani! Wprowadzam zasadę: CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Jestem bardzo ciekawa waszych opinii na temat opowiadania. :)

niedziela, 22 grudnia 2013

~Rozdział 6

Wypiliśmy herbatę i pojechaliśmy na tę sesję. W vanie ja siedziałam obok Toma, a Alex obok Nathana, ale to niestety ja siedziałam na wprost tego pasożyta. Tak, dla mnie to był pasożyt nic nie wnoszący do życia. Tak nie lubiłam go. Alex bardzo dobrze się z nim dogadywała, co mnie cieszyło, bo przynajmniej nie odzywał się do mnie i mogłam na luzie pogadać z Tomem. Dziwiło mnie to, bo bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Dogadywaliśmy się bardzo dobrze. No może oprócz tej jednej kwestii - geografia. Tom opowiadał mi o tym jak to miał ją studiować ale jak porzucił studia dla muzyki. Skomentowałam to tak:
- Geografia to najgłupszy przedmiot. Jak można to w ogóle studiować?! Tego się nie da.
I się zaczęła wymiana zdań.
- Geografia jest bardzo interesująca. Opisuje Ziemię, środowisko. - powiedział
- Nie. Geografia jest nudna! Brudna nauka o glebie i skałach. Nic interesującego. Nauka o Ziemi? No to biologia. Chemia. O! I fizyka. Krótko, rzeczowo i na temat. - powiedziałam - Geografia. Pfff. Rozdrabnianie się na mniejsze. I jeszcze te obrzydliwe mapy. Brrrrr.
- Nie lubiłem fizyki. Zawsze byłem z niej głupi. Zawsze miałem 0/60 punktów na testach. Chemii też nie cierpiałem. Na tablicy zawsze były jakieś znaczki, a pomiędzy nimi jakieś kreski, dwukropki. No i co to miało znaczyć? Jak się pytałem o ich znaczenie, to niby to wyrażało to samo, ale jednak inne. A fizyka? Po co to komu? Czy przyda mi się wiedza z jaką prędkością coś upada?
- Eh. Po pierwsze znaczki jak to nazwałeś to pierwiastki chemiczne. Te kreski lub dwukropki to wiązania jakie występują między jakimiś związkami chemicznymi. Może być wiązanie kowalencyjne, jonowe, kowalencyjne spolaryzowane. Jonowe ma te kropeczki. Każdy związek można zapisać jonowo. Ale to może wystąpić wiązanie koordynacyjne. - powiedziałam - A co do fizyki ...... Nie wszystko się przydaje, ale jest ciekawe.
- Nie zrozumiałem ani słowa z tego co powiedziałaś. To nie było po naszemu w ogóle! Ale z ciebie ścisłowiec. Co ty robisz w szkole stylistów! Ty powinnaś iść na chemie jakąś! - powiedział
- Bo zawsze kochałam modę. Chemia to taka mała odskocznia. To w modzie chcę pracować. - powiedziałam
- A co do geografii ....
- Geograf ze mnie okropny. Mam kiepską orientację w terenie. A jak mam mapę to już w ogóle nie wiem gdzie góra a gdzie dół.
- Łatwo się gubisz? - spytał ze śmiechem
- Tak! W nowym mieście, to lepiej mnie trzymać za rękę, bo się zgubię. - powiedziałam
- A więc dobrze wiedzieć. Jak będziemy w rozjazdach, to trzymaj mnie za rękę. Będę cię pilnować żebyś nam nie wsiąkła gdzieś. Będziesz się trzymać mnie, jasne? Możesz na mnie liczyć.
- Ok. - zaśmiałam się
- Ty jesteś też taka niska dość, co nie?
- Mam 165 cm wzrostu. - powiedziałam
- O! Słodko. Bo jak masz obcasy to jesteś wyższa. Dlatego pytam. A Alex ile ma?
- 168 cm. Ale ona też nie ma super orientacji. - powiedziałam
- No cóż ...... Ale widzę Camie, że masz podobnie jak Nathan. On też się gubi. Zawsze go znajduję. - powiedział ze śmiechem
- Aha.
- Więc skoro jesteś ścisłowcem to gardzisz humanistami? Tak podobno robią ścisłowcy.
- Nie. Nie wiem. Nic do nich nie mam. - powiedziałam
Nagle do rozmowy włączył się Nathan:
- Przysłuchiwałem wam się trochę. I z tego co usłyszałem to Camie się trochę mądrzyła jakieś wiązania chemiczne czy coś tam. Nie mogła się powstrzymać.
- Ja się nie mądrzę. - powiedziałam - Ja tylko wyraziłam opinię.
- Mądrząc się. Ścisłowcy tak mają. Mądrzą się, ale mówią, że tego nie robią.
- Nie prawda! - powiedziałam wściekła
- Nie wcale. Tylko trochę. - powiedział zaczepnie
- No nie!
- A kujonką u was w szkole jest nasza Księżniczka, prawda? - spytał Nathan kierując się do Alex
- Nie. Szkoła artystyczna - nastawienie na artyzm. Mamy 2 godziny w tygodniu matematykę, angielski, ale mamy dwa przedmioty do wyboru rozszerzone. To wybrałyśmy chemię i biologię. Ale już dłużej tego nie będziemy mieć. Między innymi dlatego, że będziemy z wami, ale nawet jakbyśmy nie były to później już nie będziemy mieć tych przedmiotów. A mamy te przedmioty tylko dlatego, żebyśmy półkule mózgowe mieli w równowadze. Żeby pracowała prawa i lewa - ścisła i artystyczna. - powiedziała - Camie dobrze się uczy ale nie jest kujonką.
- A z tą "Księżniczką" to se odpuść Nathan. Serio. - powiedziałam
- Bo co? - spytał wrednie
- Eh. Nie będę się zniżać. - machnęłam ręką
- Stwierdzasz że ....
- Stwierdzam, że podskakujesz z niskiego poziomu inteligencji na wyższy, ale ci to nie wychodzi. - powiedziałam
- I ona niby się nie wywyższa! Nie wcale!
- A było trochę spokoju. - westchnął Tom
Max, Siva i Jay nic nie mówili tylko nam się przyglądali. Nano, który siedział z przodu, przy kierowcy obserwował nas z lusterka.
Tom wziął mnie za rękę i zaczął uspokajać:
- Camie, spokojnie. Nie przejmuj się. - głaskał mnie po dłoni
Alex również uznała, że uspokoi Natha i głaskała go po ramieniu.
Ja i Nathan w końcu sobie odpuściliśmy. Gdy już się wyciszyłam powiedziałam:
- Dzięki Tom. Pomogłeś.
Przerwał głaskanie mnie po dłoni i się uśmiechnął:
- Nie masz za co dziękować. Na mnie możesz liczyć.
- W każdej rzeczy? Bo ja myślałam, że tylko wtedy, żebym się nie zgubiła. - zdziwiłam się
- Nie. Zawsze. W każdej chwili. - powiedział i mnie przytulił
Gdy mnie puścił zrobiło mi się trochę głupio i spytałam:
- Czy ty musisz mieć osobę, którą chcesz się opiekować?
- Nie ..... Chociaż może?
- Psychologicznie patrząc to tak jest. - zaśmiałam się
- Analizę psychologiczną chcesz mi zrobić? No to wyjdzie z niej, że jestem trochę porąbany. - odparł
- W psychologii z każdego można zrobić czuba. Uwierz mi.
W tym samym czasie, kiedy ja gadałam z Tomem Nathan patrzył przez okno i rozmyślał:
- Jeszcze nigdy tak nie miałem, że ledwo co poznałem jakąś osobę a już jej tak nie lubiłem. Niby da się jej lubić a jednocześnie się jej tak nie cierpi! Dlaczego? Patrzę na nią i tak ..... Niby ją tak jakbym lubił a jednocześnie nie lubił. To jest jakieś powalone. Tom jakoś się z nią dogaduje. Ale albo on chce z nią tylko poflirtować albo chce zostać jej przyjacielem. Jego zachowania czasem trzeba rozumieć dwojako. Czy ona jest ładna? Pewnie że tak! Ale charakterek ...... Na razie to jest na nie. Ciekawe jaka się okaże przy bliższym poznaniu.
Również w tej samej chwili Max, Siva i Jay cicho rozmawiali:
- Co oni się tak nie lubią? Nawet się do końca nie znają. - powiedział Siva
- Kto się czubi ten się lubi. Mówię wam! W przyszłości się pokochają. - powiedział Max
- Nie. Za bardzo się teraz nie lubią na coś takiego. - powiedział Jay
- Nie przesadzaj. Jak się lepiej poznają to wszystko się zmieni. - machnął ręką Max
- To zależy od tego jak sobie przypadną do gustu. Na razie jedno i drugie chce wziąć nóż i zabić. - powiedział Siva
- Bez przesady chłopaki. Zakład? - spytał Max
- O co? - spytał Jay
- O to, że w przyszłości ..... Tak dajmy im 4 miesiące, że między nimi zaiskrzy. - powiedział Max z uśmiechem
- Nie. To niemoralne. - powiedział Siva
- Pfff! Kiedy my byliśmy moralni ostatnio? - spytał Max - Jay? Zakład?
- Nie. Ja się o to nie zakładam. - powiedział Jay i spojrzał w okno
- Nie to nie. Siva?
- Nie. Wszystko w swoim czasie. Muszą się poznać. - powiedział
Max wzruszył ramionami i zaczął obserwować mnie i Nathana.
- Ładna byłaby z nich para. - pomyślał - Mam wrażenie, że z charakteru są do siebie dość podobni ale jednocześnie tak nie. Oboje nie są ustępliwi. To już widać po ich kłótniach.

Dojechaliśmy do studia. Gdy weszliśmy na plan Nano od razu dał zarządzenie:
- Ja pogadam z fotografem a wy dziewczyny przygotujecie chłopaków. Sami ustalcie kto pójdzie na pierwszy ogień. Aha. I dziewczyny: pracujcie z tempem. Ok?
- Jasne. - powiedziałyśmy razem
Poszedł a ja i Alex podeszłyśmy do przydzielonych nam chłopaków.
- Dobra. To kto chce pierwszy? - spytałam Toma i Nathana
Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego ucha. Odwróciłam się, a za mną stał Max.
- Hej Camie. - uśmiechnął się
- Hej. - znów się odwróciłam a Max stanął obok mnie i znów zaczął dotykać mojego ucha
- Max, co ty robisz? - spytałam odsuwając się od niego
- Bo Max ma takie dziwne przyzwyczajenie: lubi dotykać cudzych uszu. - powiedział Tom
- Aha. - odparłam czując jak znów Max zaczął dotykać mojego ucha więc odepchnęłam delikatnie jego rękę.
- Dobra. Ja pójdę pierwszy się przebrać. Będę już mieć to za sobą. - powiedział Nathan
- Kilka minut ze mną to taka udręka? - spytałam
- A ty jak myślisz? - spytał
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - powiedziałam wrednie
Staliśmy coraz bliżej siebie i patrzyliśmy na siebie nieprzyjacielskim wzrokiem.
- Dobra. Uspokójcie się. - powiedział Tom - Nie kłóćcie się, tylko zajmijcie się tym co potrzeba.
Ja i Nathan westchnęliśmy i poszliśmy do garderoby.
_______________________________________________________________________________

Rozpisałam się. :) Mam nadzieję, że spodobał się wam rozdział i liczę na komentarze!
Już zbliża się Boże Narodzenie więc wszystkim wam życzę wesołych świąt! :) :)

sobota, 14 grudnia 2013

~Rozdział 5

Coś nie udzielacie się w komentarzach. I tak się zastanawiam, czy ktoś w ogóle to czyta. :P Dziękuję wam Nathanowaaa ;3  i Sykes owa za miłe słowa. Dodały mi weny do pisania dalej. :*
___________________________________________________________________________

W piątek - ostatni dzień mojego i Alex chodzenia do szkoły dowiedziałyśmy się, że w domu u The Wanted mamy być w poniedziałek na 11.
Alex nie posiadała się z radości, czego uznałam, że komentować nie będę. Nie wiedziałam dlaczego, ale od paru dni miałam dziwne wrażenie, że jak ich poznamy coś się zmieni w moim życiu. A moje przeczucia dość często się sprawdzały. Tu nie chodziło o to, że zmiany będą takie, że rzadko teraz będę w domu i że wciąż będę zmieniać strefę czasową, bo oni sobie po świecie będą jeździć. Tu chodziło o coś znacznie głębszego.

Tak więc w poniedziałek o 10:30 umówiłam się z Alex pod domem. Kiedy Alex roznosiła energia, ja spokojnie sobie szłam.
- Ty wiesz ile ja czytałam o nich na necie?! Wiesz jacy oni są przystojni? - gadała
- Na pewno. - westchnęłam - Ej! Ale nie zachowuj się tak przy nich. Jak będziesz się tak zachowywać to nas pogonią, bo raczej wątpię w to czy będą chcieć pracować z napaloną na każdego z nich laską.
- Ok. Ogarnę się. - mruknęła i wkroczyłyśmy na najdroższą dzielnicę Londynu. - Chelsea
Tu znajdywały się drogie oraz bardzo drogie domy a wręcz rezydencje. Gy doszłyśmy pod dom The Wanted oniemiała:
- Duży dom ....... Na 5 chłopaków .....
- Stać ich. Przecież to gwiazdy. Czegoś ty oczekiwała? Byle jakiego mieszkania? - spytałam
- Nie. - zaśmiała się
Podeszłyśmy pod drzwi i pomyślałam: "Pięciu chłopaków w jednym domu. Syf to mają pewnie okropny!"
Nacisnęłam na dzwonek i po krótkiej chwili otworzył nam wysoki chłopak o ciemnych, brązowych włosach i z kolczykiem w uchu.
- Hej. - przywitał się z uśmiechem
- Dzień dobry. - przywitałam się - Dom zespołu The Wanted, zgadza się?
- Tak. A co? Macie jakąś sprawę? - spytał i oparł się o framugę drzwi
- Tak. Jestem Camilla Bardshaw a to moja przyjaciółka Alexandra Welsh. Jesteśmy waszymi nowymi stylistkami. - powiedziałam
- A to wy jesteście te dwie super, ekstra dziewczyny o których nam Nano opowiadał. A no to wchodźcie! Zapraszam was do środka. - powiedział i wpuścił nas do domu.
Przedpokój był śliczny. Miał ładne kremowe ściany i o dziwo wszystko było bardzo czyste.
- Jak tu czysto. - powiedziałam a chłopak się na nie dziwnie spojrzał, tak więc wyjaśniłam: - Proszę się nie obrazić, ale myślałam, że jak w jednym domu pięciu panów w przedziale wiekowym .... no podejrzewam 18-25 to będzie tu duży bałagan. A tu taka niespodzianka. No ale pewnie panowie mają kilka sprzątaczek. Mam nadzieję, że pan się nie obraził. Jak tak, to przepraszam. Ja po prostu byłam szczera.
- Pan? Jaki pan?! Nie mów do mnie pan. - powiedział ze śmiechem - I nie. Nie obraziłem się. Nie mam o co! Nawet nie umiesz sobie wyobrazić tego jaki był tu wczoraj bałagan. Mieszkają tu jeszcze dwie dziewczyny: Nareesha - dziewczyna Sivy i Kelsey - moja dziewczyna. Ale wczoraj 6 sprzątaczek wszystko ogarnęło. Fajnie, że jesteś taka szczera.
- Ja tam bym to powiedziała bardziej delikatniej. - zaśmiała się Alex
- Ale nie rozumiem jednej rzeczy. - powiedział wciąż zwracając się do mnie - Czemu mówisz na mnie "pan"? Ja mówię do ciebie na "ty".
- Bo nie znam pana. No przedstawiłam się, ale nie powiedziałam "cześć". Nie wiem jaka jest między mną i panem różnica wieku.
Spojrzał z osłupieniem na Alex.
- Klasyczna Camie. - zaśmiała się
-  Ojej. Ja cię przepraszam, bo nie spodziewałem się, że możesz mnie nie znać i nie kojarzyć naszego zespołu. Głupio się zachowałem. Mam nadzieję, że cię nie uraziłem. - powiedział patrząc na mnie smutnymi oczami
- Nic się nie stało. Nie uraził mnie pan. - machnęłam ręką
- Tak więc zacznijmy od początku. - uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę - Jestem Thomas Parker. Mów na mnie po prostu Tom.
- A ja Camilla, ale mów na mnie po prostu Camie. - z uśmiechem uścisnęłam jego rękę a on mnie po prostu przytulił.
Nie wiem czemu, ale poczułam się jak w ramionach ojca, co było bardzo dziwne, bo nie często bywa tak, że czujesz się tak od razu bezpiecznie w ramionach jakiegoś obcego ledwo poznanego ci chłopaka.
Gdy mnie puścił spojrzał na moją przyjaciółkę i spytał:
- A ty jesteś Alexandra, tak?
- Tak, ale mów na mnie po prostu Alex. - odparła
- Spoko.
- A ile ty masz lat? - spytałam go
- 23 i jestem najstarszy w zespole. Max i Siva też mają 23 lata, ale Max urodził się we wrześniu, Siva w listopadzie, a ja w sierpniu. Jay ma 21 lat, a Nathan 18 - czyli jest w waszym wieku.
Gdy zobaczył jak zrobiłam ogromne oczy ze zdziwienia o czym on do mnie mówi i o kim, westchnął i powiedział:
- Nie stresuj się. Zaraz wszystkich poznasz i wprowadził nas do salonu  , w którym siedziało 4 chłopaków i jeden taki w dość podeszłym wieku, tak więc obstawiłam, że to zapewne menedżer.
- To są te dziewczyny. Nasze nowe stylistki. - powiedział
- Dzień dobry. - dygnęłam
Dyganie - moja dziwna maniera. Zawsze jak się witam czy coś to dygam. No cóż.
Tom usiadł z chłopakami i zaczął coś do nich szeptać, a ten taki trochę przy kości podszedł do nas i powiedział:
- Witajcie dziewczyny. Jestem Nano Tissera. Menedżer codzienny The Wanted. To ze mną rozmawiała wasza nauczycielka. A wy? Jak macie na imię?
- Jestem Camilla Bardshaw. - przedstawiłam się
- Alexandra Welsh.
- Camilla ..... To więc ty jesteś tą Camie, która została ogłoszona najzdolniejszą uczennicą u was w szkole? - spytał Nano - Wasza nauczycielka mi to powiedziała.
- Tak, ale proszę tego tak nie ogłaszać. Wie pan .... ja nie lubię się tak chwalić.
- Dobrze - uśmiechnął się - I dziewczyny mam do was prośbę. Nie mówcie do mnie pan, jasne? Jestem ich menedżerem codziennym, więc cały czas będziemy się widywać.
- Dobrze. - powiedziałyśmy zgodnie
- Tak więc usiądźcie.
Usiadłyśmy na kanapie, a na wprost nas siedziało pięciu chłopaków. Łysy, Tom i taki z grzywką siedzieli na jednej kanapie, a mulat i taki w loczkach na oparciach. Nano usiadł w fotelu.
- Menedżerem głównym jest Scooter Braun. To on odpowiada za wszystko. A ja spędzam z tymi przygłupami każdą chwilę, organizuję czas i resztę. - powiedział Nano
- Ej! Nie jesteśmy przygłupami. - powiedział chłopak w loczkach
Zignorowałam jego wypowiedź i spytałam:
- Czyli ty jesteś taki "ojciec" zespołu?
- Tak. Więc jakby co, to ze wszystkim zwracajcie się do mnie. - powiedział
Pokiwałyśmy potakująco głowami a Alex powiedziała:
- Ale bardzo to było delikatne z twej strony nazywając chłopaków "przygłupami".
- Na prawdę ..... Powtarzam często to jedno zdanie: Nie życzyłbym nawet najgorszemu wrogowi zostania menedżerem The Wanted. Pracując z nimi będziecie oglądać ich nie jedną szajbę. - powiedział i wyciągnął dokumenty - umowę o pracę.
Gdy wszystko podpisałyśmy powiedział:
- Więc ja idę wykonać parę telefonów, a wy poznajcie się z chłopakami.
Nano wyszedł, a chłopaki wstali z kanapy. Alex również wstała, żeby zacząć przytulać chłopaków, a ja zostałam, bo uznałam, że będę tylko podawać rękę - taki był plan, ale jak zwykle on nie wypalił. Podszedł do mnie łysy chłopak podał rękę i powiedział:
- Hej. Jestem Max George. Lider The Wanted.
- Em ......... Hej? Jestem ........... Camilla. - powiedziałam niepewnie
Łysy, wielkie ramiona, duży dość ........ Przeraziłam się.
- Nie bój się nas. Nie pożremy cię! - zaśmiał się Tom, który ni stąd ni zowąd znalazł się obok mnie - Powiedziałem chłopakom, że nas nie znasz, więc każdy ci się normalnie przedstawi.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na Max'a
- Chodź do mnie. Powitalny uścisk musi być. - zaczął się śmiać, a ja wstałam z kanapy i nagle wylądowałam w dość mocnym uścisku. Gdy mnie puścił powiedział:
- Malutka jesteś.
- Wiem. - powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Ty jesteś taka księżniczka w pozytywnym znaczeniu. - mrugnął do mnie i podszedł do Alex
Gdy chciałam usiąść podszedł do mnie chłopak z lokami. Zrezygnowałam z siadania. Chłopak poprawił włosy, odchrząknął, podał rękę i powiedział:
- Jay McGuiness.
- Camilla. Camie w skrócie.
Uśmiechnął się, delikatnie mnie uścisnął i poszedł. I podszedł do mnie ten mulat. Rany. Wzrost mnie przytłoczył.
-"Pierdziele ........... Czemu oni są tacy wysocy???!!! Normalnie, głowa w góre i GDZIE TO SIĘ KOŃCZY?! Dobrze, że mam obcasy."
On za to uśmiechnął się promiennie, podał rękę i powiedział:
- Siva Kaneswaran.
- Jej.  Em .....znaczy Camilla. Camie. Jak kto woli. - powiedziałam i pomyślałam: "On mi wygląda na jakąś formę indyjskiego boga"
- Jakaś ty niziutka. - powiedział - To urocze.
- Dzięki. Chyba.
Poszedł do mnie chłopak z grzywką. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na jego koszulkę: biała, z miśkiem i napisem Game Over.
Kojarzyłam go. To był ten chłopak, który wpadł na mnie w sklepie w zeszły poniedziałek. Chłopak przyjrzał mi się i spytał:
- Nie spotkałem cię już gdzieś wcześniej? Oj chyba tak.
- Tak. Spotkaliśmy się już. W sklepie z ciuchami. - powiedziałam
- Tak! Pamiętam. Wpadłaś na mnie z ubraniami. - powiedział
- Nie nie nie. To nie ja na ciebie wpadłam. To ty na mnie wpadłeś z full capami i brzydką koszulką z małpką. - powiedziałam - Ja dobrze kojarzę fakty.
- Możliwe.
- I doradziłam ci, żebyś wziął inną koszulkę. Z miśkiem i napisem Game Over. - zaśmiałam się pokazując na koszulkę którą miał na sobie - I jednak wziąłeś tą, którą ci doradziłam.
- Tak. No ale teraz to będzie dla ciebie codzienność doradzanie nam w ciuchach. - powiedział i wyciągnął do mnie rękę - Jestem Nathan Sykes. Tom już nam mówił, że nikogo z nas nie kojarzyłaś. To dlatego wtedy w sklepie mnie nie skojarzyłaś.
- Camilla. - uścisnęłam jego rękę - No ale ego to masz super. Myślisz, że jak parę razy się wystąpi na scenie, to już wszyscy cię muszą kojarzyć? Niektórzy po prostu nie zwracają na takie rzeczy uwagi.
Zmierzył mnie wzrokiem i poszedł usiąść z chłopakami.
Cóż, po tej krótkiej prezentacji każdy wyrobił sobie o każdym zdanie.
- Mam albo takie wrażenie, albo serio tak jest, ale ja chyba mam coś wspólnego z Camie. Już to czuję od momentu jak ją w drzwiach spotkałem. Dziwne ....  - pomyślał Tom
- Nie lubię Camie. Masz super ego. Myślisz, że jak parę razy wystąpisz na scenie to już wszyscy muszą cię kojarzyć i bla bla bla ..... Nie! Tak wcale nie jest! Nasz zespół powstał w 2009 roku. W 2010 wszystko się zaczęło. Ale co ja jej będę tłumaczyć? Z Alex się dogadam. Ale czuję, że z Camie będzie trudno. - pomyślał Nathan
- Mam wrażenie, że Nathan i Camie się nie polubili. Czuję ich bojowe nastawienie. - pomyślała Alex
- Nie lubię Nathana. Max'a się trochę boję. Jay się na mnie dziwnie gapi. Siva jest strasznie wysoki. A Tom .... Jakby między mną a nim jakaś głęboka więź była. Zaczyna się robić dziwnie. - pomyślałam i wszedł do salonu Nano.
- Dziewczyny. Macie szansę się wykazać już dziś. Chłopaki za godzinę będą mieć sesję zdjęciową. - powiedział
- To może najpierw coś zjemy? - spytał Jay
- Zjedzmy wszyscy trochę sera! - powiedział Siva
- yyyyy ..... Ja wolę nie. Ja bym chciała tylko herbaty. - powiedziałam
- To nie jedzenie tylko picie. Jay pytał o to czy może byśmy coś zjedli. - powiedział Nathan
- Jej. Naprawdę? Wiesz,  bo nie zajarzyłam. - powiedziałam z lekką ironią.
- Widzisz. - uśmiechnął się wrednie - Nie wychodzi ci najlepiej zwracanie na siebie uwagi Hrabianico.
- A ta "Hrabianica" to co? Obelga z twej strony? - spytałam
- Rozum to jak chcesz. - wzruszył ramionami - Ciągle patrzysz przez pryzmat siebie.
- A ty nic o mnie nie wiesz i się nie znasz. - powiedziałam - Poza tym ja nie patrzę przez pryzmat siebie. To ty ledwo zrozumiesz o co chodzi a już swoje trzy grosze wrzucasz.
- No i co mi jeszcze powiesz? - spytał wrednie
- Nic. Nie mam zamiaru zniżać się do twojego poziomu. - machnęłam ręką
- A jaki jest mój poziom?
- Ja mam poziom wyższy niż ty. No sorry, ale ja nie będę się zniżać do poziomu "biedne pokrzywdzone dziecko któremu się nudzi" lub do "wywala mi ego i chce na kogoś pokrzyczeć". - powiedziałam
- Ja i ego?! To ty jesteś ....
- Spokój! - krzyknął Nano - Nathan już się tak nie burz.
- No no no, Nathan. Rozkapryszony jesteś, nie ma co. - powiedziałam
- Camie,ty też już nic nie mów. - powiedział Nano - Musimy ustalić jedną rzecz jeszcze. Bo stylistki mamy dwie a chłopaków pięciu. Więc każda z was dostanie przydzielonych po dwóch chłopaków. A ostatnim zajmiecie się dwie. To ja was podobieram i tak zostanie na stałe, żeby nie było bałaganu. Ok? Zgadzacie się?
Wszyscy pokiwali potakująco głowami.
- Ok. Więc .... Jay i Siva. Wami zajmie się Alex. Pasuje?
- Alex. To w twoje ręce zawierzamy nasze zaufanie. - powiedział Jay ze śmiechem
- Tom i ......... Nathan będą u Camie.
- Uhm. - jęknął Nathan
- Jej! Ale fajnie! Liczyłem na to, że będę u ciebie! - krzyczał Tom z radości
- On często krzyczy? - spytałam się Nano
- Bez przerwy. Jest najgłośniejszym członkiem zespołu. - powiedział
- Przywykniecie. - powiedział Max patrząc na mnie i Alex
- Aha. - odparłam ze śmiechem patrząc na radość Toma.
Szczerze, to ja też trochę liczyłam  na to, że będę pracować z Tomem, ale że trafiłam na Nathana. Masakra. No takie "szczęście" o tylko ja mogę mieć. -_-
_______________________________________________________________________________
Długi, nudny, ale mam nadzieję, że wam się spodobał. Piszcie w komentarzach wasze opinie. :)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Mała zmiana :)

Wprowadziłam możliwość słuchania muzyki podczas czytania opowiadania. :) Mam nadzieję, że to wam trochę umili czas spędzony na tej stronce. :)

~Rozdział 4

Na wstępie, to chciałabym podziękować za miłe komentarze od  Sykes'owa i Nathanowaaa :) _____________________________________________________________________________
Szliśmy przez korytarz, a potem przez schody w górę i pojawiliśmy się za sceną, gdzie wszyscy się przygotowywali do występu.
- Jej. – westchnęłam
- Co się stało? – spytał Louis
- Ile tu ubrań! – powiedziałam z radością i zaczęłam przeglądać wieszaki.
- Uwielbiasz modę? – spytał podchodząc do mnie
- Uczę się w szkole projektantów. – odparłam
- I projektujesz ciuchy?
- No. Makijażu też się uczę, ale nie tylko tego. Mamy też chemię rozszerzoną, podstawę angielskiego oraz przedmiot do wyboru, który będzie na poziomie rozszerzonym, więc wybrałam biologię.  – powiedziałam
- A co mieliście do wyboru? Oprócz biologii? – spytał
- No to jeszcze była matematyka, fizyka, informatyka. Więc wolałam biologię. Lubię fizykę, ale tylko na poziomie podstawowym.  Nigdy nie lubiłam informatyki, a matematyka to znienawidzony przeze mnie przedmiot. – powiedziałam
- Ja też nie lubiłem matematyki! Hazza też nie lubił informatyki. – powiedział Louis
- Kto to Hazza? – spytałam lekko zdziwiona
- Harry. Z zespołu. Mój najbliższy przyjaciel. Ten w kręconych włosach. – powiedział
- Aha. Wybacz, ale ja nikogo nie kojarzę z waszego zespołu. Nie wiem nawet jakie macie piosenki. Wiem tylko że jesteście boysbandem.  – powiedziałam
- Spoko. Nic się nie stało. To jak ci idzie w tej szkole?
- Dobrze. – odparłam
- Dlaczego czuję, że ci idzie nawet lepiej niż tylko dobrze?
- Nie wiem. – odparłam i pomyślałam – „Nie musi wiedzieć, że mnie ogłosili najzdolniejszą uczennicą w szkole.”
- Camilla. – powiedział i stanął na wprost mnie
- Louis.
- Jaka jest prawda? – spytał
- Taka, że nie lubię się chwalić i że nie musisz wszystkiego wiedzieć. - powiedziałam
- Jesteś jedną z tych najlepszych uczniów? – spytał
- Eh. Dwa tygodnie temu ogłosili mnie najzdolniejszą uczennicą w szkole.  – westchnęłam.
- Ale super. – szepnął – Masz z czego być dumna, wiesz o tym?
- Może.
- Na pewno! Gratuluję.  – powiedział i pogłaskał mnie po dłoni
- Dziękuję. – odparłam i zabrałam rękę
- Dobra. Idziemy do twojej mamy. Długo cię przetrzymałem. Strasznie lubię gadać. Jak się rozgadam to już koniec. Tak samo ma Niall. On jak się rozgada, to jest tylko jedna rzecz, która mu zamknie usta: jedzenie. Ja jak chcę, to mogę przestać mówić w każdej chwili. Tak myślę. Chociaż to może być różnie. Czasem coś mi się wydaje, że może być inaczej, a tak naprawdę jest jeszcze inaczej, ale ….
- Louis!
- Tak?
- Rozgadałeś się. – zaśmiałam się
- Ojej. Przepraszam.
- Spoko. Nic się nie stało. – machnęłam ręką – Mam prośbę nikomu nie rozpowiadaj o tym, że jestem najzdolniejszą uczennicą w szkole. Ok?
- Pewnie. Mnie pięć razy nie musisz prosić. Masz moje słowo. – powiedział Louis i wziął mnie za rękę patrząc mi w oczy
Poczułam, że robi mi się głupio, więc odwróciłam wzrok. Wysunęłam rękę z jego dłoni i powiedziałam:
- Dziękuję. Chodźmy do mojej mamy.
Skręciliśmy w prawo i ujrzeliśmy garderobę. Mama odeszła od krzesła, na którym siedział jeden chłopak o ciemnych włosach, oczach i karnacji.
- Nie mam do ciebie sił! Ciągle coś ci się nie podoba! Jesteś strasznie rozkapryszony! - powiedziała
- Nie prawda! – krzyknął chłopak
Wstał z krzesła i gdzieś poszedł.
- Kto to był? – spytałam Louisa
- Zayn Malik. Jest ze mną w zespole.
- Aha. – odparłam i podeszłam do mamy
- Camie! Co tak długo? – spytała i mnie uściskała - Aż martwić się zaczęłam, że się zgubiłaś mi czy coś.
- Louis. Zagadałam się z nim. Przepraszam. – powiedziałam
- Ah. On jest ogromnym gadułą, ale jego i tak przebija Niall. Oni oboje nic innego by nie robili. Tylko by gadali. – powiedziała mama a ja podałam jej klucze.
- Zauważyłam to u Louisa. – zaśmiałam się – Widzę, że sama jesteś. Nie przysłali ci nikogo do pomocy?
- Niestety, ale nie. Rozmawiałam z Simonem, ale na razie nic mi nie powiedział.
- Ktoś ci musi pomagać! Ich jest pięciu! A ty tylko jedna sama.
- Do tego mam dwóch rozkapryszonych chłopaków. Niall i Zayn. – odparła
Pomyślała przez moment i powiedziała:
- Wpadłam na fajny pomysł. A może pomogłabyś mi? Przychodziła byś do chłopaków ze mną?
- Nie wiem. Mam być u The Wanted. Wszędzie mam być z nimi. Nawet jak wyjadą do Ameryki to też mam jechać z nimi. – powiedziałam
- Wiem. Ale choć teraz? Na moment? W tym tygodniu na przykład?
- Przez ten ostatni tydzień mam przychodzić do szkoły. Nie przychodzę dopiero od 29 sierpnia.
- Aha. No dobra. Ale jakby co i byś miała czas to bym mogła na ciebie liczyć? – spytała
- Tak. Jeżeli będę mieć czas to ci mogę pomagać.
- No dobrze. Idź już Camie do domu, bo jest już późno. – powiedziała i mnie przytuliła
Pomachałam jej i wyszłam z charakteryzatorni. Gdy doszłam do schodów podbiegł do mnie Louis. Chwycił mnie za ramię i spytał:
- Już idziesz?
- Muszę. Robi się już ciemno, a ja nie lubię wracać do domu kiedy jest ciemno. Nie jest wtedy bezpiecznie. – powiedziałam i odepchnęłam jego rękę
- Może cię odprowadzić? – spytał
- Nie. Macie śpiewać, więc wolę nie. – powiedziałam
- Do tego to mamy jeszcze mnóstwo czasu!
- Nie, nie trzeba naprawdę. Poradzę sobie. – powiedziałam
- Na pewno? Bo nie chcę, żeby coś ci się stało. – powiedział i wziął mnie za rękę
- Na pewno.  – odparłam i zabrałam mu rękę – Miło było cię poznać.
- Mi ciebie również.
- Tak. To cześć. – powiedziałam i poszłam do domu
- Camie. Jaka wspaniała dziewczyna. Taka w pozytywnym znaczeniu inna. Ładna, tak delikatna, że masz ochotę się nią opiekować. Jak na nią patrzę …. Czuję, że to  jest to czego szukałem! Czy ja się w niej zakochałem?  Nie. Nie mogę. Nie powinienem. Rozwijam karierę. Poza tym .... Miłość od pierwszego wejrzenia? Tak zdarza się tylko i wyłącznie na filmach. A tu jest prawdziwe życie. Ale może ją jeszcze spotkam i się jakoś ułoży? – pomyślał Louis i dołączył do chłopaków.

****
Gdy wyszłam z stamtąd moja pierwsza myśl to była: "Czy on przypadkiem do mnie nie zarywał?"
Tu za rękę mnie chciał łapać, to się w oczy gapić chciał. No bez przesadyzmu chłopie. Znasz mnie od godziny. Wróciłam do domu. Wzięłam długą kąpiel i przebrałam się w piżamę (ta z prawej). Gdy położyłam się do łóżka czułam, że ten przyszły poniedziałek będzie ciężkim dniem i że może przynieść ze sobą ogromne zmiany.
_____________________________________________________________________________
I znów nudny rozdział. :P  Akcję rozwijam dość powoli, ale niestety tak być musi, bo później to wszystko razem się połączy w dalszych rozdziałach. :)Mam już małą koncepcję na dalsze losy bohaterów. ;)

niedziela, 8 grudnia 2013

~Rozdział 3

Połaziłyśmy po mieście chyba z dobre 2 godziny. Uwielbiałyśmy chodzić do British Library Shutterstock , ponieważ uwielbiałyśmy analizować przeczytane albo jeszcze nieprzeczytane książki. Niby to było nudne, ale my to kochałyśmy. Spędziłyśmy tam z dobre pół godziny, bo ja jeszcze wybierałam książkę do przeczytania, a potem do 17 kręciłyśmy się po Hyde Park. Gadałyśmy jak zwykle o wszystkim, a później zeszłyśmy na temat tych gwiazd do których miałyśmy w poniedziałek iść.
- Cieszysz się z tego, że w poniedziałek do nich idziemy? - spytałam jej
- Poznamy gwiazdy! To jest takie super! Może któryś się w nas zakocha? - gadała
- Siostrzyczko! Nie tak prędko! My tam idziemy pracować, a nie romansować. - powiedziałam
- No wiem. - westchnęła - Ale i tak byłoby z tym ciężko.
- Czemu?
- Bo czytałam na necie, że trójka z nich ma dziewczyny. Tylko dwóch z nich jest wolnych. Wolni są Jay i Nathan, którego poznałaś w sklepie.
- Jaki Nathan? - spytałam zdziwona
- No ten który na ciebie wpadł z ciuchami! Ty masz sklerozę?!
- Aha! Ten! No już pamiętam.
- Pasujecie do siebie. - stwierdziła
- Yyyy .... Nie? Nie możesz tego wiedzieć. Nawet go nie znasz. - powiedziałam
- Ale wyglądem do siebie pasujecie. - wzruszyła ramionami.
- Tsa. Ale osobowość jest najważniejsza. Wygląd się zmienia. - powiedziałam
Doszłyśmy do apartamentowca w którym mieszkałam z mamą i tatą. Dzielnica wyglądała mniej więcej o tak: <<link>>. Weszłyśmy do środka.
- Eh! Nie wiem czemu, ale twoje mieszkanie chyba nigdy mi się nie znudzi. - powiedziała Alex
- Czemu? - spytałam
- Bo ty masz tu zawsze tak ładnie. - powiedziała
W sumie może i racje miała. Weszłyśmy do salonu z kuchnią <<link1>> i <<link2>> i spotkałyśmy tam moją mamę.
- Hej. - powiedziałam na przywitanie
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się Alex
- Hej dziewczyny. - powiedziała i wyłączyła kuchenkę, na której stał garnek (pewnie w nim było drugie danie)
- Lecisz dziś do pracy? - spytałam jej
- Tak. Gotowałam obiad a tu nagle patrzę na zegarek a już 17:15. O 18 muszę być u One Direction. - powiedziała, poszła na górę i wróciła z torebką.
Ubrała płaszcz i zaczęła zakładać buty i spytała:
- A co u was?
- A my od poniedziałku będziemy mieć praktyki u The Wanted. - powiedziała z uśmiechem Alex
- The Wanted? No to super. One Direction to niezła konkurencja dla nich.
- Ale jeśli chodzi o ubiór ..... My ich nie będziemy ubierać jak jakiś klonów. - powiedziałam
- Ja też nie lubię tak och ubierać, no ale co ja mogę? Simon tak każe. - powiedziała a na ostatnie słowa wywróciła oczami a ja zaczęłam się śmiać.
Sprawdziła się w lusterku i powiedziała:
- Dobra. Ja idę, a wy zjedzcie obiad. Wszystko jest naszykowane. Wrócę chyba późno, więc Camie jakby co to dzwoń.
- Jasne. - uśmiechnęłam się, przytuliłam ją i wyszła.
Zjadłyśmy spaghetti w jadalni a potem poszłyśmy do mojego pokoju , aby odrobić pracę domową. Przecież w końcu chodziłyśmy do niej jeszcze do końca tygodnia. Narysowałyśmy szkice ubrań, a potem Alex o 19 poszła do domu.
Gdy poszłam do salonu zauważyłam, że na stoliku leżą mamy klucze.
- Kurde. Nie wiadomo o której mama wróci. A tata teraz wyjechał na zawody z grupą taneczną. - pomyślałam - No i co teraz. Mi się nie chce koczować na nią nie wiadomo ile godzin!
Poszukałam swojego telefonu i do niej zadzwoniłam. Odebrała po 4 sygnałach.
- Co się stało? - spytała
- Zostawiłaś klucze od domu. Przynieść ci je? - spytałam
- Wiedziałam, że czegoś zapomniałam! No lepiej mi je przynieś. - powiedziała
- Ok. Tylko .... gdzie? - spytałam
- No do studia X-Factora? Albo nie. Lepiej mi ich nie przynoś, bo się zgubisz mi jeszcze ....
- Nie! Mamo, dam radę. Mam 18 lat, więc spoko. Jestem zaradna. Więc do studia X-Factora .... Co oni tam jeszcze robią?
- No będą se śpiewać. Przecież oni dopiero zaczynają.
- Każda reklama dobra. I co? Tylnym wejściem mam tam do ciebie dotrzeć?
- Tak. Znajdziesz tylne wejście do studia i jak będzie tam ochrona, to powołaj się na mnie. A jak nie, to wejdź normalnie. Dziękuję ci. - powiedziała
- Nie ma za co. - powiedziałam i się rozłączyłam
Wzięłam swoją jedyną ulubioną torebkę  (monogamistka torebek :) ) założyłam płaszcz (ten pierwszy od lewej), kozaczki i wyszłam z domu.

***

Do studia X-Factora doszłam  w niecałe 20 minut. Gorzej było z odnalezieniem tego tylnego wejścia, co zajęło mi 10 minut. Ja to zawsze miałam problem ze znalezieniem jakiegoś miejsca lub drogi. Przy bramie nie było żadnego ochroniarza, więc mogłam normalnie wejść. Gdy chciałam złapać za klamkę jakiś głupek walnął mnie prawie tymi drzwiami. Tak się wystraszyłam, że odskoczyłam. Spadła mi torebka, a ja sztywno stałam z rękoma przy ramionach. Przed mną stał wysoki jak na mój wzrost szczupły chłopak.
- Przepraszam! Tam jest ciemno, ja chciałem wyjść ..... Przepraszam! - powiedział - Nic ci nie zrobiłem?
Podniósł moją torebkę, podał mi ją, a ja ją wzięłam i powiedziałam:
- Żyję. Jeszcze. Nic mi pan nie zrobił. Też powinnam uważać.
- Na pewno?
- Na 100% - odparłam i przyjrzałam się jego ubraniom
Masakra ....
- Biała koszulka w poziome paski ...
 czerwone PODWINIĘTE obcisłe rurki ... SZELKI???!!! O ja pierdziele .... Ile on ma lat? 10???!!! Hmmm ..... Duże dziecko? - pomyślałam wciąż przyglądając się jego ubraniu
- Wiesz, że nie wolno tu wchodzić jak się nie jest jednym z pracowników lub osób które będą występować? A ty nie wyglądasz na taką osobę. Czemu tu chciałaś wejść? - spytał wyrywając mnie z przemyśleń na temat jego ubrania
- Po pierwsze, to nie ma tu ochrony. Po drugie wiem, że to jest wejście dla personelu. Nie mam na nosie okularów, ale jeszcze odrobinę napisy widzę. A po trzecie, to muszę tam wejść. A po czwarte, to pan ze mną na "ty" jeszcze nie jest. - powiedziałam
- Faktycznie. Nie jesteśmy na "ty", ale aż taki stary nie jestem! Ty, znaczy pani też nie jest. Ale widzę, że pani to taka dama.
- To obelga?
- Nie, skądże! - powiedział szybko - To komplement.
- Dziękuję.
- Dziwi mnie trochę, że nie wie pani jak mam na imię i że nie mówi do mnie pani od razu na "ty", bo wszyscy do mnie od razu mówią na "ty" i mnie znają z telewizji. Bo nie wiem, czy pani wie, ale ja jestem członkiem zespołu One Direction. - powiedział
- Członek One Direction? Jej. Nie wiedziałam! Znaczy słyszałam jedną piosenkę, ale nie ... no bo ja nawet zdjęć ani jakiegoś teledysku to ja nie widziałam. - powiedziałam
- Aha. Nie no, spoko. Nic się nie stało, a zły też nie jestem. Ale to takie ciekawe doświadczenie. - uśmiechnął się
- Cieszę się.
- Ale mam małe pytanko. Zgodziłaby się pani, abyśmy byli na "ty"? Tak byłoby lepiej.
- A bardzo pan tego chce? - zaśmiałam się
- Trochę. - ukrył wzrok w ziemi
- No dobra. - uśmiechnęłam się i podałam mu rękę - Jestem Camilla.
- Louis. - przedstawił się i pocałował mnie w dłoń czym mnie zdziwił - Masz śliczne imię.
- Dzięki. Wiele osób mówi do mnie po prostu Camie. - machnęłam ręką
- A do mnie Lou. - zaśmiał się
- Aha. No ale pozwolisz, że będę mówić Louis?
- Pewnie.
- Ile ty w ogóle masz lat? - spytałam
- A ile byś mi dała?
- 19 lub 18 nawet. - powiedziałam
Zaczął się śmiać i powiedział:
- Zawiodę cię. Mam 20 lat.
- Łał. Nie widać tego, bo masz te szelki .... takie spodnie i w ogóle taką koszulkę w paski. Ubierasz się tak dla fanów czy jak? Żeby przyciągnąć młode dziewczyny?
- No odejmuje mi to lat, ale ja zawsze lubiłem takie ubrania. To nie jest dla mody lub fanek. - powiedział - A ty ile masz lat?
- Ile by mi dał?
- Ciężko to określić.
- Mam 18 lat. Jestem 2 lata od ciebie młodsza.
- Wiek to tylko liczba. Prawdziwy wiek jest w głowie. - powiedział i stanął trochę bliżej mnie
Patrzył się na mnie chyba tak z dobre kilka sekund, aż w końcu powiedział:
- Zatrzymuję cię tak, a ja nawet nie wiem po co chciałaś tu wejść.
- Przyniosłam klucze od domu mojej mamie. - powiedziałam
- Twoja mama gdzieś tu pracuje? Jak ma na imię?
- Frances Bardshaw. - wzruszyłam ramionami
- Nasza stylistka to twoja mama?! - spytał zdziwiony
- No. A co?
- Nic. Nie wiedziałem, że ma córkę. - powiedział i pomyślał: "Taką piękną córkę."
- No widzisz. -wzruszyłam ramionami - Zaprowadzisz mnie do niej? Bo nie chcę się tam zgubić.
- Tak. Pewnie. Ja też przecież muszę wracać. - powiedział i mnie wpuścił do środka.
__________________________________________________________________________________

Byle jaki rozdział mi wyszedł. :P Długi i nudny ...... Ale nie mogłam się powstrzymać i musiałam wpakować Louisa w ten rozdział. Ale już niedługo nasza bohaterka pozna The Wanted. I wiele zmieni się w jej życiu. :)

piątek, 6 grudnia 2013

~Rozdział 2

Miałam dziś wenę na szkolnych mikołajkach. Było tak nudno, że napisałam kolejny rozdział.:)

Nathan poszedł za moją radą i szybko wymienił zieloną koszulkę z małpką na koszulkę z napisem "Game Over", pobiegł do kasy, zapłacił i wyszedł ze sklepu.
- Śliczna dziewczyna. - pomyślał szybko przechodząc przez ulicę - Wyglądała jak marzenie. Długie brązowe włosy, delikatna, drobna, ale jaka z niej dama. Widać, że jest dumna i że liczy się dla niej godność. Powiedziała do mnie pan. Nie poznała, że jestem z The Wanted. Może nawet nie, że nie poznała, a może się po prostu nie domyśliła. Potraktowała mnie jak obcego chłopaka. Nawet nie powiedziała jak ma na imię.  ..... Ja się jej też nie przedstawiłem. Ja się jej nawet nie spytałem jak ma na imię! No mój refleks jest po prostu genialny!
Gdy wszedł do domu zespołu od razu poszedł do salonu i spytał:
- Co było tak ważną sprawą, że ściągnęliście mnie ze środka miasta? Wiecie jak ja pędziłem? Cały zasapany jestem! Jak mi się odezwie astma, to was zamorduję!
Wszedł do salonu Nano i z uśmiechem powiedział:
- O! Już jesteście wszyscy. To super. Nath, siadaj, nie krzycz już i nie umieraj nam
- Więc co było tak ważne? - spytał Jay
- Myślę, że dobrze by było, jakbyście załatwili sobie dwie dziewczyny, które by zajęły się waszą charakteryzacją i waszym ubiorem. - powiedział Nano
- Ale po co? - zdziwił się Max
- Żeby dopracowały wasz wizerunek i pomagały dobierać ubrania na koncerty, byle jakie występy lub sesje zdjęciowe, a poza tym jedna lub dwie zaufane charakteryzatorki są na prawdę pomocne. Pamiętam, że raz występowaliście w szkole projektantów tu w Londynie, na samym początku kariery. Może z stamtąd przyszły by do was praktykantki?
- No wszystko spoko, tylko na co nam one? No bo ja dalej nie rozumiem. - powiedział Tom
- No do tego, aby poprawiły wasz wizerunek! Nie jest zły, bo dobrze się ubieracie, ale powinniście mieć kogoś zaufanego, kto by wam doradzał. - powiedział Nano
- Ale my mamy zamiar się ubierać normalnie, a nie jak modele z One Direction. - powiedział Max
- Zgadzam się z wami, ale one wam to mogą ułatwić. - wyjaśnił menedżer - Dzisiaj rozmawiałem z nauczycielką tej szkoły, która się opiekuje klasami artystycznymi i która zajmuje się projektowaniem ubrań, charakteryzacją oraz stylizacją. Ona ma podobno dwie najlepsze dziewczyny w tej grupie. Mają po 18 lat ...
- One są w moim wieku! - powiedział Nathan z przerażeniem - Jak mają być najlepsze? Nie są! One dopiero co się zaczęły uczyć, a już ...
- One są w tej szkole z zamiłowania. One są do przodu ze wszystkim. One już prawie wszystko umieją. Są podobno genialne, więc jak się zgodzą, to do was przyjdą. Może, jakby się okazały strzałem w dziesiątkę, to może by zostały u was na stałe?
- No dobra. Jak je poznamy, to je ocenimy. Nie ma jak się wypowiedzieć na ten temat. - powiedział Jay
- Decyzja nie należy tylko do mnie i do was, bo do nich również. One i tak muszą sobie znaleźć gdzieś praktyki. Tak powiedziała ich nauczycielka. One również muszą się zdecydować, no bo co jeśli będą chciały mieć praktyki u One Direction pod okiem Frances Bardshaw, bo to ona zajmuje się ich wyglądem. - powiedział Nano - A ta kobieta jest podobno najlepsza.
- Skoro jest najlepsza, to czemu my jej nie mamy? Jesteśmy starsi! - powiedział Max
- Bo pracuje dla One Direction, pustaku. - powiedział Tom śmiejąc się
- Pożałujesz za tego pustaka! - powiedział Max i zaczął go bić poduszką ze śmiechem
- Uspokójcie się! A podobno starsi i dojrzalsi jesteście! - powiedział Nano a chłopaki znów usiedli normalnie - Jak się zgodzą, to przyjdą do was, a jak nie no to znajdziemy kogoś innego. Do piątku mamy dostać odpowiedź od ich nauczycielki. Jak się zgodzą to przyjdą do nas w następny poniedziałek.
Poszedł do kuchni, a chłopaki zostali sami.
- Mają nas malować? A my co? Dziewczyny? - spytał Nathan
- Eh! No bez sensu trochę, ale może on ma rację? Przydałyby się nam doświadczone dziewczyny. - powiedział Siva
- Praktykantki nie są doświadczone. One będą ćwiczyć na nas. Nie dam z siebie zrobić testera. Nie jestem królikiem doświadczalnym. - obruszył się Nathan i poszedł do swojego pokoju.

***
Następny dzień szkoły. Dopiero zaczął się kolejny rok szkolny a ja już miałam trochę dość. Choć byłam w tej szkole która mi umożliwiała rozwijać się w tym co kochałam już byłam trochę zmęczona. Pod koniec zajęć pani Spencer - moja ulubiona nauczycielka, która uczyła mnie i Alex projektowania i charakteryzacji - kazała mi i mojej przyjaciółce zostać po dzwonku.
Tak więc kiedy po dzwonku wszyscy wyszli ja i Alex podeszłyśmy do niej.
- Musicie załatwić sobie praktyki. - powiedziała od razu nie owijając w bawełnę
- Ale dlaczego? - spytała Alex
- Bardziej się rozwiniecie. Nie każe się uczniom z naszej szkoły szukać praktyk. Ale wy jesteście najlepsze. Musicie rozwinąć skrzydła.Wiem Camie, że twoja mama pracuje z One Direction, ale my również mamy kontakty ze sławnymi ludźmi. Ja i dyrektorka rozmawiałyśmy na wspólnym telefonie z menedżerem zespołu The Wanted panem Nano Tissera. Ten zespół potrzebuje stylistek, a to, że jesteście najlepsze, to poleciłam was.
- The Wanted?! Ale super! Lepsze niż One Direction. - powiedziała z zachwytem Alex
- A co ze szkołą? - spytałam - Jak będziemy pracować z nimi, to jak będziemy normalnie uczęszczać do szkoły?
- Szkoła was z tego zwolni, ponieważ będziecie w prawdziwej szkole!Wszystko będziecie robić w praktyce. Będziecie mieć przyjemne z pożytecznym. Poznacie zespół i nauczycie się lepiej stosować wiedzę w prawdziwej praktyce. - powiedziała nauczycielka
- Na każde wyjazdy będziemy jeździć z nimi? - spytałam
- Tak.
- Mama ostatnio chciała, żebym jej pomagała przy One Direction. - powiedziałam
- No to .... Jaką podejmujecie decyzję? One Direction czy The Wanted? Jak The Wanted, to zaczęłybyście od tego poniedziałku - 29 sierpnia.
- Camie! Ty podejmuj decyzję. Ty masz nosa do dobrych decyzji. - powiedziała Alex
- Nie wiem. Mi to jest obojętne. The Wanted czy One Direction. - powiedziałam
- Nie nie nie. Ty wybieraj.
- No dobra.  ......... Więc pójdziemy do The Wanted. - powiedziałam z machnięciem ręki
- Jej! - pisnęła Alex
- Alex. Z skąd taki zachwyt? - spytała pani Spencer - Jesteś ich fanką?
-  Nie, ale są ładni. - powiedziała ze śmiechem
- No rozumiem. - uśmiechnęła się - Praktyki będziecie mieć opłacone. Wszystko będzie tak jakbyście były w normalnej pracy. Do tego jest też szansa, że możecie z nimi pracować na stałe.
- Więc umowa o pracę będzie normalnie podpisana, tak? - spytałam
- Tak powiedział Nano.
- Czyli to oznacza, że ..... - zaczęła Alex
- Że w ten poniedziałek poznasz przystojnych chłopaków z The Wanted. - zakończyłam za nią ze śmiechem i wyszłyśmy ze szkoły kierując się do domu.

czwartek, 5 grudnia 2013

~Rozdział 1

22 sierpnia 2011 roku

Byłam z Alex w sklepie z ciuchami.
- Nic. No normalnie nic na mnie dobrze nie wygląda! - marudziła w przebieralni - W tych spodniach wyglądam grubo, a w tamtej bluzce wyglądam koszmarnie!
- Dobrze wyglądasz w biodrówkach, bo jesteś szczupła ...
- Nie jestem.
- Cicho. Dobrze wyglądasz w biodrówkach, nie pasują ci bluzki z za dużym dekoltem ... Tak w ogóle to przyszłyśmy tu, a ja nawet nie wiem czego ty szukasz! Tułamy się po tym sklepie jak jakieś bezdomne. - powiedziałam
- Eh. Jakiejś bluzki, dżinsów i spódnicy. - powiedziała
- A dżinsów to jakich konkretnie? - spytałam patrząc na wystawę z dżinsami
- Rurek.
- A bo wiesz, że obok tej przymierzalni, koło koszulek męskich są strasznie fajne dżinsy geniuszu? - powiedziałam trochę z ironią w głosie
- Tak?! Ale super! Weź mi coś znajdź! Znasz się na modzie!
- Ty też się znasz przecież.
- No wiem, ale ja nie umiem tak siebie dobrze ubierać, a ty tak! Zarąbiście dziś wyglądasz. Taką ładną masz dziś bluzkę i spódniczkę. No i te twoje kozaczki na obcasie wyglądają cudownie. Czemu na mnie nic nigdy dobrze nie leży?! - powiedziała
- Alex, spokojnie. Musimy tylko znaleźć coś dla ciebie odpowiedniego i będziesz wyglądać ładnie. I nawet tok myślenia ci się zmieni. Aha. I ustalmy: Ja nie chodzę ładnie ubrana. Ja nawet nie umiem się ładnie ubierać. We wszystkim wyglądam byle jak. Na mnie nic dobrze nie leży.
- Nie ....
- Idę ci coś znaleźć. - powiedziałam i poszłam między półki.

Uwielbiałam zakupy, ale nie cierpiałam gdy Alex zaczynała marudzić na temat swojego wyglądu.
-Ciągle sobie mówi, że nie umie się ubierać, a jej marzeniem jest mieć własny dom mody! Ona serio musi popracować nad własną samooceną. No ja nie mam genialnej samooceny o sobie, ale ja nawet nie myślę godzinami co na siebie włożyć. Patrzę jaka pogoda, jak wyglądam w danym stroju i najwyżej coś zmieniam. - myślałam biorąc z wieszaków dwie bluzki z długim rękawem, 3 pary dżinsów biodrówek oraz spódnicę w kratę.
Nagle wpadł na mnie chłopak z full capem na głowie. Wypadły mu z rąk koszulki i inne czapki w typie full cap, a mi wypadły wszystkie ciuchy i torebka.  Stałam sztywno z dłońmi przy ramionach.
- Rany! Wybacz! Nic ci nie zrobiłem? – spytał i zaczął zbierać ciuchy.
- Nie. Żyję. Jeszcze.  – powiedziałam i schyliłam się po torebkę i ubrania.
- Śpieszę się, to dlatego. – powiedział i podał mi torebkę jak zebrałam już ciuchy i wstaliśmy.
Cały czas mnie obserwował.

- A gdzie pan tak pędzi, że wpada na niewinnych ludzi? – spytałam
- Czemu używasz do mnie formy „pan”?  - spytał
- Bo się nie znamy. A co? Mam mówić na „ty”? – spytałam
- No chyba tak. Stary nie jestem. – zaśmiał się – Ty też jesteś młodziutka.
- Dlatego od razu najlepiej mówić do mnie na „ty”? – spytałam
- Nie wiem. – odparł – Ale proszę cię. Mów do mnie na ty.
 - No dobra. – westchnęłam – To ponowię pytanie. Gdzie tak pędzisz, że wpadasz na niewinnych ludzi?
- To jest bardzo długa historia. Chłopaki mnie wzywają. Obowiązki zespołu.
Spojrzałam na niego trochę pytającymi oczami i zaśmiałam się:
- Wiesz, jak się ma mało czasu, to lepiej nie chodzić na zakupy. Wiem coś o tym.
- Myślałem, że mam mnóstwo czasu, a tu nagle mnie wzywają. Jakby sobie we czwórkę nie umieli poradzić. No ale menedżer wzywa, więc to chyba coś poważnego. – odpowiedział
- Menedżer? – spytałam zdziwiona – „Po co menedżer? To on coś w biznesie robi czy co? I czemu zachowuje się jakbym go miała z skądś znać? Nie rozumiem.”
- No tak.
Popatrzyłam na zieloną koszulkę z małpką którą trzymał w ręce i powiedziałam:
- Nie bierz takiej brzydkiej zielonej koszulki z małpką. Weź jakąś inną z małpką, ale najbardziej chodzi mi o kolor. Bardziej ci by pasowała jakaś biała koszulka, jeżeli bardzo chcesz mieć koszulkę z małpką. Widziałam fajne koszulki z pyszczkiem misia i  napisem „Game Over”. Ona byłaby odpowiednia.
Spojrzał na mnie, na koszulkę i spytał:
- Jesteś pewna?
- Tak. – odparłam – W 100%. To ja cię nie zatrzymuję. Biegnij jak musisz. To cześć.
Odwróciłam się i poszłam do przymierzalni Alex.
Miała wystawioną głowę z kabiny i cały czas była ubrana w te spodnie, które mierzyła wcześniej i bluzkę. Kiedy się obróciłam, tego chłopaka już nie było.
- Co ci jest? – spytałam gdy spojrzałam na Alex której błyszczały się oczy z zachwytu.
- Czy ty wiesz z kim ty gadałaś?!
- Nie. Nie przedstawił się. Zachowywał się tak jakbym go miała znać nie wiadomo ile, co było bardzo dziwne. W sumie to mnie to nawet nie interesuje. Mierz najpierw tą bluzkę. – próbowałam jej wcisnąć do ręki szarą bluzkę, ale mnie nie słuchała.
- Każdy go zna! Jak możesz go znikąd nie kojarzyć?!
- Z skąd mam go kojarzyć? – spytałam zdziwiona
- Camie, kochanie . . .  TO BYŁ NATHAN SYKES Z ZESPOŁU THE WANTED!!!!! – wykrzyczała i zaczęła się ze mnie śmiać
- I co z tego? – spytałam – Uspokój się. Ludzie na nas patrzą.  – zakryłam twarz dłonią
- To z tego, że go poznałaś! A on jest taki słodki . . . Każda o nim marzy! I jest najbardziej rozchwytywany przez fanki.
- Fajnie. Ja nie, bo go nie znam. Nie liczy się kasa i uroda tylko osobowość. Mierz najpierw tą szarą bluzkę. – powiedziałam i wepchnęłam ją do kabiny z bluzką.