piątek, 27 lutego 2015

~Rozdział 32

Zapraszam was również na moje nowe opowiadanie "This Love Is Sewn " :)
___________________________________________________________________________
Nie chciałam mu okazać swojej słabości, więc wolałam płakać sama w swoim pokoju. Wiecie jak to jest kiedy wam pęka serce? Na pewno. A wiecie jak to jest kiedy ono wam na prawdę pęka  aż czujecie ból w klatce piersiowej? Możliwe, że tak. Właśnie ja to czułam. Siedziałam w swoim pokoju i płakałam a do mojego pokoju przyszła do mnie Kelsey. Pomogła mi wstać z podłogi i zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Były tam już Nareesha i Alex. Usiadłam między nimi i siedziałam tak zdołowana. Nagle usłyszałyśmy krzyki z pokoju Nathana.
- Nie masz prawa wkurwiać się tak na mnie! - krzyknął Nathan
- Zraniłeś Camie! Jesteś dupkiem! - krzyknął Tom - Jak mogłeś skrzywdzić moją siostrę?!
- I niby co?! Nie mogłem z nią zerwać, bo co? Bo jest twoją siostrą, tak?! Więc jak widzisz zrobiłem to! - krzyknął
- Jak ja ci Camie współczuję. - westchnęła Nareesha i mnie objęła
- Nigdy za mną nie przepadałaś. - burknęłam
- Tak, ale nie zasłużyłaś na takie traktowanie. - powiedziała
Znowu się rozpłakałam. Płakałam tak długo, aż usnęłam, a Alex zdjęła mi z nosa okulary.
- Jak na jeden dzień to za dużo przeszła. - westchnęła Kelsey - Nie budźmy jej.
Do pokoju wszedł Tom.
- Kurwa jaki on jest pierdolnięty! - krzyknął Tom
- Cicho idioto! Camie usnęła! - powiedziała Alex
- Ups.....sorry. - powiedział Tom - Ale słuchajcie. Pokłóciłem się z Młodym i doszłem do jednego wniosku: to jest porządna manipulacja Dionne. Tak w ogóle to jak się czuje moja siostrzyczka?
- Tragicznie. - powiedziała Kelsey
- To przez Dionne. A Młody to podatny na taką gierkę debil. - wzruszył ramionami
- Manipulacja manipulacją. Lepiej wymyślmy coś aby zlepić ranę w sercu Camie. - powiedziała Nareesha
- Już ja coś wymyślę. - powiedział Tom
***
Obudziłam się o 9 rano w pokoju Toma i Kelsey. Leżałam w ich łóżku i to pomiędzy nimi. Wstałam delikatnie i podeszłam do lustra. Spojrzałam w swoje  odbicie i się załamałam. Wyglądałam tragicznie. Włosy w nieładzie i podkrążone oczy. Ekstra..... wyglądałam jak shit i czułam się jak shit. Tom się obudził, a ja wciąż patrzyłam w swoje odbicie. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- I jak się czujesz? - spytał
- Jak shit. - westchnęłam - Znaczy.....nie wiem jak się czuje shit, ale myślę, że właśnie tak.
Przytulił mnie mocniej, a ja powiedziałam:
- Idę do łazienki. Muszę się ogarnąć.
Pocałowałam go w policzek i poszłam do swojego pokoju. Wykąpałam się, spryskałam swoimi ulubionymi, waniliowymi perfumami i podmalowałam oczy. Związałam włosy i wyszłam do nich. Muszę chociaż udawać, że jest dobrze. Nawet jeśli nie jest.
Pojechaliśmy do Syracuse, bo Glad You Came pokryło się potrójną platyną, a wieczorem znów wróciliśmy do Nowego Jorku, aby w piątek mogli dać koncert w Central Parku i wystąpić w Artur Ashe Kids'Day. Do końca sierpnia byliśmy w Nowym Jorku. Najgorsze było dla mnie to, że musiałam przebywać z Nathanem. Szykowałam go na występy lub po prostu przebywałam w jednym pomieszczeniu. Bolała mnie jego bliskość, kiedy mu poprawiałam ubrania, a on nawet na mnie nie spojrzał.
27 sierpnia Dionne odwiedziła nas w hotelu. Kiedy weszłam do pokoju wspólnego i ją ujrzałam myślałam, że się przewrócę.
- Camie! - uśmiechnęła się sztucznie
- Dla ciebie Camilla suko. - powiedziałam
- Coś ty powiedziała? - spytała i wstała z kanapy
- To co słyszałaś. - wzruszyłam ramionami i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki
- Nie czuj się taka ważna. - powiedziała i podeszła do mnie - Pamiętaj, że to ja wygrałam Nathana. Wybrał mnie. Nie ciebie.
- Wygrałaś?! A on to co? Towar? - spytałam
- Nie przejmuj się. Może znajdziesz takiego chłopaka, który lubi takie dziewczyny, które są zimnymi sukami. - powiedziała z uśmiechem i mnie pogłaskała po ramieniu
- Ty szmato...... - zaczęłam a Tom wszedł do pokoju z Nathanem
- Camie. - podbiegł do mnie Tom
- Ty się lepiej w ogóle nie udzielaj, bo jesteś głupią, plastikową lalką której i tak nikt nie będzie słuchać! Takich jak ty się nie słucha, tylko się wykorzystuje! No ale może ty lubisz mieć "klientów" a nie znajomych. Kto co woli. - dokończyłam
- Ostro. - szepnął Tom i złapał mnie za rękę - Camie...
- Nathan, ja się chciałam przywitać z Camie, a ona na mnie zaczęła krzyczeć. - powiedziała Dionne
- Już ci mówiłam, żebyś ty do mnie mówiła Camilla. Nie używaj do mnie zdrobnienia, bo ci nie wolno.
- Camie nie obrażaj mojej dziewczyny. - powiedział Nathan - Miej do niej szacunek.
- Nie mam już szacunku do ciebie, więc nie będę go mieć do niej. - powiedziałam zniesmaczona
- Ale Dionne nie jest suką ani się nie puszcza.
- Hmmm. A to ciekawe, bo dziewczyna, która podwala się od samego początku do zajętego chłopaka, to raczej jest suką. Ah no i później pomaga mu w zdradzaniu. Tak. To jest też puszczanie się, bo już się założę o to, że się z nią na 100% przespałeś. Bo się dała. Nie tak ja. - powiedziałam
Nathana zatkało na moment, a Dionne spuściła wzrok.
- Camie.....a ty jako kobieta powinnaś nauczyć się chyba przebaczać. Myślałem, że się kiedyś już tego nauczyłaś, no ale myliłem się. Myślałem, że nie jesteś wyprana z człowieczeństwa. Z wielką łatwością przychodzi ci obrażanie innych. To aż przeraża. - powiedział Nathan - Chodź Dionne. Idziemy. Wybacz, że musiałaś na mnie czekać.
Wyszli z pokoju, a ja otarłam łzę.
- Nie płacz. - powiedział Tom - Ona nie jest tego warta.
- Nie jestem wyprana z człowieczeństwa! - powiedziałam
- Oczywiście, że nie jesteś! Jakbyś była, to byś nie płakała. - powiedział i pocałował mnie w czoło - Bądź silna.
- Dla kogo? - szepnęłam
- Dla samej siebie. Udowodnij innym, że można wybrnąć z takiej sytuacji. A zwłaszcza Młodemu. Nie da się? No to popatrz. Można? Można. - powiedział a ja się zaśmiałam
- Dobra. Postaram się. - uśmiechnęłam się
- No. A teraz chodź. Porywam cię na lody.
- Z rozpaczy mam przytyć? To nie jest zdrowe. - jęknęłam
- Nie jęcz tylko chodź. Ja stawiam. - uśmiechnął się
Ubrałam czarną kurtkę, czarne trampki, telefon (tak, musiałam zmienić, kiedy tamten wyleciał mi na ulicę i przejechał go tir. -_-) i poszłam z nim do cukierni Astoria Coffee. Tam zamówił mi taki deser lodowy <<link>> a dla siebie wziął taki <<link>>. Kiedy kelnerka postawiła przed nami lody powiedział poważnym tonem:
- Masz to zjeść.
- Ale....
- Nie kłóć się.
- Bo....
- Wiesz, że ze mną nie wygrasz.
- .....
- No więc właśnie! - zaśmiał się i zaczęliśmy jeść
Mimo wszystko przez ten cały czas miałam doła. Dionne bardzo często do nas przychodziła i widziałam jak się do siebie non stop przytulali. To mnie tak raniło, że nie mogłam już tego wytrzymać. Nie chodziło mi już o nią a o niego samego. Uznałam, że odejdę od nich. Potrzebuję przerwy i odpoczynku. Pogadałam z Nano i pomógł mi zamówić bilety do Londynu. 3 dni później pożegnałam się ze wszystkimi prócz z Nathanem.
I tak o to 30 sierpnia wróciłam do Londynu.
***
W domu opowiedziałam wszystko mojej mamie i tacie. Gdy im to mówiłam znowu się popłakałam. Gdy skończyłam, mama mnie przytuliła i powiedziała:
- Nie płacz za nim. To palant. Palant, który nie jest ciebie w ogóle wart.
- Wiem. Ale i tak go kocham. Kocham go ponad wszystko. Jakby coś mu się stało, to....skoczyłabym za nim nawet w ogień. - powiedziałam
- Wiem Camie i ja to rozumiem. Ja też płakałam za Anthonym. Ale to po pierwsze nic nie dało, a po drugie pogodziłam się z tym. Ty też się z tym pogodzisz. Nathan zrozumie jaką dziewczynę stracił. Tylko potrzebuje na to czasu. I ty też.
Tata nie wypowiadał się na ten temat. Dopiero kiedy mama skończyła mówić spytał:
- Jak go spotkam, to czy będę mógł mu wypruć wszystkie flaki, a następnie go na nich powiesić?
- Tak......nie. Nie chcę. - szepnęłam
- Camie nie chce zemsty?! Kochanie! Córkę nam podmienili! - powiedział tata
- Nieeee. To nie tak. Ja po prostu....nie chcę, żeby cierpiał przez mnie. Życie samo go pokarze. - wzruszyłam ramionami i poszłam do łazienki.
Znowu wyglądałam jak shit. Tak nie może być. Wróciłam do Londynu tylko po to, aby odżyć na nowo. Wykąpałam się, pomalowałam  przebrałam. Spojrzałam w swoje odbicie i powiedziałam do siebie:
- Czas zacząć żyć na nowo. Po to odeszłaś, aby zamknąć tamten rozdział życia.
Wyszłam z łazienki i wróciłam do rodzinki uśmiechnięta.
- Camie.....wszystko ok? - spytał tata
- No pewnie. - wzruszyłam ramionami
- No bo....
- Tato, ja wiem. Ale muszę żyć na nowo. Po to wróciłam do domu.
- Cieszę się, że dawna córeczka wróciła. - uśmiechnął się i mnie przytulił
_______________________________________________________________________
Heej. :* Mam nadzieję, że nie szykujecie na mnie mordu za taki a nie inny rozwój akcji. ;)
 Piszcie opinie w komentarzach. ^^
5 komentarzy=następny rozdział

środa, 18 lutego 2015

~Rozdział 31

Wszystko od tego dnia między mną i Nathanem się zaczęło diametralnie zmieniać. Mieliśmy wolne i mogliśmy spędzić trochę czasu razem. Wyjść gdzieś sami, bez chłopaków a on znajdywał jakoś wymówkę każdego dnia. A jak byliśmy z chłopakami i siedziałam obok niego i próbowałam go przytulić to zawsze chował telefon gdzieś indziej. Kiedy przychodziła mu wiadomość odsuwał się od mnie. Kiedy byliśmy 16 sierpnia w Toronto, czasami gdzieś wychodził z telefonem i długo nie wracał. Kiedy już mógł do nas dołączyć był wtedy szczęśliwy i pełen energii. Coraz mniej ze mną rozmawiał. Nawet się nie sprzeczał. Kiedy go szykowałam do występów i próbowałam z nim pogadać, to nie nawiązywał ze mną kontaktu wzrokowego. Męczyłam się z tym wszystkim.
Od poniedziałku, 20 sierpnia znów byliśmy przez cały tydzień w Nowym Jorku, co mnie w sumie cieszyło, bo nawet lubiłam to miasto. Tym bardziej, że to właśnie w tym mieście jest "Jak poznałem waszą matkę" i kultowy "Seks w wielkim mieście". Ale coś za to się zmieniło w moich kontaktach z Nathanem. Ale czy na lepiej? Na gorzej.  Od piątku się kłócimy i już nie rozmawiamy normalnie.  Ja czuję, że Nathan coś ukrywa przed mną od długiego czasu a on gdy na mnie patrzy.....to ma spojrzenie nie wyrażające żadnych emocji. To wszystko pękło, a ja czuję się coraz bardziej bezradna.
W środę, 22 sierpnia usiadłam obok niego, gdy zbieraliśmy się na obiad.
- Nathan....czy możemy pogadać? - spytałam
- A mamy o czym? - odpowiedział pytaniem na pytanie
- Myślę, że tak. - westchnęłam
- No to mów.
Do pokoju wszedł Max i Jay, więc wzięłam Nathana za rękę i usiadłam z nim na schodach na korytarzu.
- Co jest między nami nie tak? - spytałam go
- To znaczy?
- Coś między nami pękło. Nie jest tak jak było wcześniej.
- Camie, uwierz mi. Jest między nami cały czas tak samo. - zaśmiał się lekko
- Tak? To czemu oddalamy się od siebie? Obrażamy się, kłócimy i....
- My się zawsze kłóciliśmy.
- Ty chyba nie rozumiesz tego, co chcę ci przez to powiedzieć. Nie kłóciliśmy się tak jak teraz. Nie krzyczeliśmy tak do siebie. Nie przepraszasz mnie nawet tak jak ja ciebie. Przestałeś mi ufać. Nie ma związku bez zaufania. - powiedziałam
- Nie przesadzasz w tej chwili? Camie, zaufaj mi. Jest tak samo jak było. - powiedział i wstał ze schodka - Nie mam czasu w tej chwili z tobą gadać. Zjem obiad i wychodzę.
- Gdzie? - spytałam
- No przecież nie będę non stop siedzieć w hotelu. - wzruszył ramionami
- A mogę pójść z tobą?  - spytałam
- Nie.
- Ale....
- Nie.
- Ale dlaczego? - spytałam
- Bo nie. Koniec już tego tematu. - powiedział i poszedł do pokoju
Szybko zjadł obiad i wyszedł nie żegnając się ze mną. Gdy tak nas zostawił oczy wszystkich spoczęły na mnie.
- Camie......już miałam dawno zapytać......czy między wami wszystko jest ok? - spytała Alex
- Nie wiem. - westchnęłam
- Znowu się pokłóciliście? - jęknął Max
- Oni ciągle się sprzeczają, ale....nie aż tak. - Jay zmarszczył czoło
Dopiłam do końca herbatę i powiedziałam:
- Wychodzę. Muszę się przejść. Sama.
- Zgubisz się! - powiedział Tom
- Dam sobie radę. Nie jestem dzieckiem. - powiedziałam i wstałam od stołu
- Ale....
- Tom, proszę. - machnęłam ręką i wyszłam z pokoju
Ubrałam buty , kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam z hotelu. Poszłam do galerii handlowej i kupiłam buty. <<link>> Zawsze kiedy było mi źle, to kupowałam obcasy. Taka terapia zakupowa. Zakupy zawsze poprawiały mi humor i teraz też tak się stało. Pełna pozytywnej energii wracałam do hotelu. Na szczęście pamiętałam drogę. A tylko i wyłącznie dlatego, bo pamiętałam, że muszę przejść obok kawiarni, w której mają bardzo dobrą kawę i ciasta - Grumpy Coffee Kiedy właśnie przechodziłam obok kawiarni spojrzałam przez szybę i to co zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło. Ujrzałam Dionne Bromfield całującą się z chłopakiem, który był bardzo podobny do Nathana. Rozum mówił mi, że to nie jest on, ale serce wręcz krzyczało, że to jest on. Cichutko weszłam do kawiarni, abym mogła ich zobaczyć bliżej. I nie myliłam się. Na stoliku leżał jego telefon i full cap. Wyszłam cicho i zaczęłam płakać. Wtedy zrozumiałam w pełni co między nami pękło. To Dionne.
Zapłakana wróciłam do hotelu. Gdy już byłam na korytarzu natknęłam się na Alex i Jay'a
- Boże Camie! Co ci się stało?! - spytała Alex
- Nathan. - szepnęłam i zaczęłam płakać na nowo
Jay zaprowadził mnie do pokoju wspólnego i posadził wręcz na kanapie, a Alex pomogła mi zdjąć kurtkę i odłożyła na bok moje rzeczy.
- Boże! Camie! Co ci się stało?! - spytał Tom i odsunął od mnie Jay'a który siedział obok mnie i mnie objął
- Nathan. - powiedziałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej
- No idzie się domyśleć, tylko co się stało? - spytał Max i usiadł na fotelu
Tom mnie puścił, a ja poszłam szybko do pokoju Nathana. Nigdy nie grzebałam w jego rzeczach, ale tym razem już sobie na to pozwoliłam. Znalazłam szybko jego kalendarz i zaczęłam go przeglądać od maja, bo właśnie wtedy ją poznaliśmy.
18 maja 2012 - Chicago- Friday Download (wywiad)
10 czerwca 2012 - mam pomóc Camie w pakowaniu się
24 lipca 2012 - rocznica śmierci A. Winehouse (kup Dionne kwiaty)
27 lipca 2012 - 12:00 Dionne (park)
21 sierpnia 2012 - 15:00 Dionne (centrum)
22 sierpnia 2012 - 14:00 Dionne Grumpy Coffee
Wyszłam z jego kalendarzem i wróciłam do pokoju wspólnego gdzie byli wszyscy i znów usiadłam pomiędzy Tomem a Alex.
- Tak więc dowiemy się o co chodzi? - spytała Alex
- Widziałam go, jak całował się z Dionne w Grumpy Coffee. - powiedziałam i znów zaczęłam płakać
- Że z kim przepraszam?! - spytał Tom
- Z Dionne Bromfield!
- Ale dziwka. - powiedziała Alex
- A z niego to niezły chuj! No przepraszam, ale ten gnojek doprowadza moją siostrę do płaczu! Zabije go. - powiedział Tom
- Nie no tym razem przegiął. - powiedział Max
- Wiadomo, że między wami nie było wielkiego romantyzmu, ale nie oznacza to, że miał cię zdradzić. - powiedział Siva
- I to jeszcze z taką trochę małolatą. - dodał Max
- Tu nie liczy się wiek. A po prostu zasady. - powiedział Jay
Do pokoju weszły Kelsey i Nareesha.
- O Boże....co tu się dzieje? - spytała Kelsey i kucnęła obok mnie
- Młody zdradził Camie. Z Dionne Bromfield. - powiedział Tom
- Co?! - spytała z niedowierzaniem Nareesha
- Ja pierdole.....Camie tak mi przykro. - powiedziała Kelsey
- Nie musi ci być przykro. My nie byliśmy dobrani. - pokręciłam głową
- Ale to nie oznacza, że miało się to zakończyć zdradą. - powiedziała Kelsey
Otworzyły się drzwi i wszedł do pokoju Nathan.
- Czas to skończyć. Koniec szopki. - powiedziałam
Nathan spojrzał na mnie i spytał:
- Camie, płakałaś?
- Nie Nathan. Mi się po prostu mega oczy pocą. - powiedziałam
- Pytam się ciebie o coś normalnie, a ty nie potrafisz mi normalnie odpowiedzieć?
- Bo może mam powód?
- Ty masz zawsze jakiś powód. - westchnął
Dziewczyny i chłopcy wyszli, abyśmy mieli trochę przestrzeni, ale i tak wiedziałam, że będą nasłuchiwać.
- Nathan, widziałam cię z Dionne i nawet nie próbuj zaprzeczać. - powiedziałam i wstałam z kanapy
- Wiem. Też cię widziałem. Widziałem przez okno, jak biegłaś w stronę hotelu.
- Rozumiem: zdradziłeś mnie. Ale powiedz tylko jedno: czemu? Czemu to zrobiłeś?
- Camie..... - jęknął
- Dlaczego?! - krzyknęłam
- Bo ja i ty nie pasujemy do siebie! - krzyknął
- Nie drzyj się! - powiedziałam
- Bo ty to tak jakbyś była nierozumna i ślepa! Kłócimy się non stop o wszystko! - krzyknął - Nie mogę się z tobą w ogóle dogadać, bo to mnie ciągle blokuje! Jesteś strasznie zmienna. Nie stała w decyzjach! Bipolarna!
- I co? Wolisz młodszą i wymalowaną lalę od mnie? - spytałam
- Dogaduję się z nią. Uśmiecham przy niej.
- Widziałeś się z nią kilka razy i co? I to ci wystarczyło? - spytałam
- Pisałem z nią dużo.
-  No to już wiemy czemu ciągle chowałeś telefon. Fajnie, że się z nią dogadujesz. Ale nie na długo, bo jesteś zdrajcą. - powiedziałam
- O co ci chodzi? - spytał - Co to w ogóle ma do rzeczy?!
- Wiem, że jesteś ateistą, ale.....czy kojarzysz postać biblijną-Judasza? - spytałam
- Tak.
- On jako jeden z uczniów zdradził Jezusa. Po zdradzie popełnił samobójstwo, bo popadł w obłęd. Popadł w poczucie winy. I każdy zdrajca kończy tak samo. - powiedziałam
- Popełnia samobójstwo?
- Nieee. Prawo karmy kochaniutki.
- Dobrze.
- To już koniec związku, prawda? - spytałam
- Jeśli on w ogóle był, to tak. Coś nas łączyło, ale to nie było trwałe. - powiedział
- To co tworzysz z Dionne też nie będzie trwałe. - powiedziałam i odpięłam bransoletkę którą od niego dostałam i rzuciłam mu ją przed nogi - Dają ją tej szmacie.
- Jesteś podła. To nie o na to zniszczyła. To głównie przez twoją kłótliwość.
- Przez mnie? No wybacz, ale to ty mnie zdradzałeś od praktycznie lipca! - krzyknęłam i rzuciłam w niego jego kalendarzem - Już koniec tej szopki.
- Grzebałaś mi w rzeczach?! Jak mogłaś?!
- No normalnie! To co ty zrobiłeś było znacznie gorsze. Koniec już tej szopki. Nie będę Matką Teresą i ci nie wybaczę. - powiedziałam i wyszłam z pokoju, a na korytarzu stali wszyscy. Przeszłam obok nich zapłakana i poszłam do swojego pokoju. Tam uklękłam na podłodze i rozpłakałam się na dobre.
______________________________________________________________________
Heeej......także ten no........zabijecie mnie za rozwój akcji? Piszcie w komentarzach. ^^
Zapraszam też na moje nowe opowiadanie This Love Is Sewn :)

No i mimo wszystko pamiętajcie że  5 komentarzy = następny rozdział

wtorek, 10 lutego 2015

~Rozdział 30

I co? Moje przeczucia nie okazały się błędne. Nathan nie odezwał się do mnie przez całą niedzielę i poniedziałek. Spotkałam go dopiero rano na lotnisku. No przyznam jedno. Byłam na niego wściekła, ale uznałam, że najgorsze co może być to scena kłótni przy tych wszystkich ludziach, fanach itd. Rozmawiać z nim zaczęłam dopiero gdy wylądowaliśmy w L.A.
- Nathan....co się dzieje? - spytałam
- Camie....czym ty się przejmujesz? Między nami tak było zawsze.
- Ja wiem, że się sprzeczamy ale to nie oznacza, że mamy się obrażać na siebie jak dzieci, które pokłóciły się o zabawkę, a......
- Ale....
- A ty dopiero od niedawna stosujesz tą taktykę. A ona nie wpływa na nas oboje dobrze. - dokończyłam swoje zdanie
- Dobrze, ale....
- Żeby między nami było dobrze, to musimy rozmawiać. I być ze sobą szczerzy. - westchnęłam
Nathan na mnie spojrzał, a ja poprawiłam swoje okulary.
- Kocham cię. - szepnął
- Ja ciebie też.
- To po prostu mnie męczy. Jesteśmy jak ogień i woda, a jednocześnie pasujemy do siebie i to takie....trudne. - powiedział
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. - zaśmiałam się a on mnie pocałował
I znów się pogodziliśmy! I nawet tego samego dnia dał mi bransoletkę z jego imieniem. <<link>> Jeju. Ale coś jednak mi nie pasowało. Może i wydziwiam, ale coś czułam, że coś jest inaczej.
Przez te 2 tygodnie chłopaki nie mieli prawie na nic czasu. Więc nie miałam jak pogadać z nimi. Ale co mnie zaciekawiło? To, że Nathan coś dużo siedział z telefonem i ciągle coś pisał. Nie mogłam i w końcu go o to zapytałam. W sobotę, 30 czerwca, gdy mieli bieg ze zniczem olimpijskim spytałam go podczas tego jak pisał:
- Nathan.....nie żeby coś, ale....co ty tak ciągle siedzisz i piszesz na tym telefonie? Bo na pewno nie siedzisz na Twitterze.
- A czemu pytasz?
- No bo....więcej siedzisz na telefonie gdy masz wolną chwilę, zamiast np pobyć ze mną. - powiedziałam i spuściłam wzrok
- Już muszę iść przygotować się do biegu. - wstał z krzesła, schował telefon do kieszeni, pogłaskał mnie po ramieniu i poszedł
- Co się z nim dzieje? - cały czas myślałam
Niby jest ok, a tak na prawdę to i ja i on zaczęliśmy się oddalać od siebie. Każdy dzień coraz bardziej nas od siebie oddalał.
Po biegu mnie przytulił, pocałował, a jednocześnie to nie było takie bliskie jak wcześniej. Znacznie bardziej odległe.
***
12 lipca polecieliśmy do wspaniałej wyspy jaką jest Ibiza i tam zabawiliśmy się na imprezie Pereza Hiltona. I przyznam, że właśnie tam znów ja i Nathan zaczęliśmy żyć tak jak na samym początku. Była ta bliskość, zgoda i czułość. Coś czego mi brakowało z jego strony.
- Możliwe, że jest coś ze mną nie tak. - powiedziałam do Kelsey i Alex gdy im się wyżalałam - Ale to jest chyba normalne, że potrzebuje się bliskości osoby którą się kocha.
- Oczywiście, że tak! Ja mam tak z Tomem. - powiedziała Kelsey i spojrzała na Nathana który znów coś pisał na telefonie
- Kurwa, z kim on tak ciągle pisze?! - powiedziałam
- Może pisze tweeta? - spytała Alex
- Przestań. On się czasami tak uśmiecha do telefonu jak odpisuje. - powiedziałam - Dobra. Przestanę tak się tym dręczyć.
- Nathan cię przecież kocha. Nie zdradziłby cię. To nie jest w jego stylu. - powiedziała Kelsey
- No cóż. Obiecał mi, że mnie nie skrzywdzi i że nie pozwoli na to, abym przez niego płakała. - powiedziałam
- Dotrzyma słowa. - powiedziała Alex i mnie przytuliła
Czuję się tak jakbym popadała w paranoję. To też przez to, że boję się, że go stracę. Za bardzo mi zależy i za bardzo jestem w nim zakochana, mimo że czasem czuję jak go nienawidzę wciąż go kocham.
17 lipca znów pojawiliśmy się w Londynie, a następnego dnia poszliśmy na premierę "Batmana", a w sobotę zrobiłam sobie dzień luzu od wszystkiego, na co zresztą zasłużyłam i dość wcześnie poszłam spać. O północy zadzwonił do mnie pijany Max z informacją, że jego związek z Michelle się rozpadł. Świetnie. A 23 lipca była rocznica śmierci Amy Winehouse. Tego dnia bardzo zrobiło mi się szkoda Dionne. Ale co mnie jeszcze bardziej zasmuciło? To, że przez pół dnia nie mogłam dodzwonić się do Nathana. Miałam z nim pójść do sklepu i kupić coś na urodziny Jay'a. Następnego dnia za to ujrzałam w internecie opis z tego, jak wiele rzeczy ludzie zostawili pod byłym domem Amy i płaczącą Dionne. A niedaleko niej.....Nathana. Który ją pocieszał. Kurwa.
Nie żeby coś, ale......no nie....no po prostu no nie. Dobra, fajnie, że poszedł tam ku pamięci Amy, ale później dalej do mnie nie oddzwaniał i nie napisał smsa, żebym na niego nie czekała itd.
Zadzwoniłam do niego i spytałam:
- Możesz przyjść do mnie dzisiaj?
- A stało się coś?
- Nie.....ale tak pomyślałam, że dawno u mnie nie byłeś i nie spędziliśmy trochę czasu sami. A później moglibyśmy razem pójść na imprezę urodzinową Jay'a. Zapomniałeś? - spytałam
- Ah....nie, nie zapomniałem. Ale ja teraz zajęty trochę jestem i raczej nie dam rady do ciebie przyjść.
- Oh ok, rozumiem. No to....pa...
- Pa. - powiedział szybko i się rozłączył.
Poczułam się tak, jakby to miał być jakiś początek końca.
_____________________________________________________________________________
Także ten tego.......chyba jesteście na mnie źli za taki tok wydarzeń, prawda? :(
Opinię zostawcie w komentarzu! :*
I zapraszam was na mojego drugiego bloga i do zostawiania tam komentarzy pod rozdziałem :*

5 komentarzy = następny rozdział

poniedziałek, 2 lutego 2015

~ Rozdział 29

Moje zmartwienia okazały się zbędne i w sumie niepotrzebne. Już więcej nie widziałam się z Dionne co mnie cieszyło, ale wciąż nie miałam do niej zaufania. W końcu podwalała się do mojego chłopaka.
W niedzielę, 20 maja poszliśmy na galę z chłopakami. Nie byłyśmy z nimi na czerwonym dywanie, ale za to byłyśmy w pokoju gdzie mogłyśmy ich później przygotować do występu. Przed wyjazdem na galę pomogłyśmy chłopakom ubrać się w dobry garnitur i dzięki nam wyglądali nieziemsko. No sami oceńcie <<link>> Wyglądali epicko. Ich występ <<link>> był również świetny i rozgrzali atmosferę  utworami Chasing The Sun i Glad You Came. Chociaż nie mogło obyć się chyba bez jakiegoś przypału i Jay się wypieprzył, gdy schylał się uścisnąć ręce fankom podczas występu.
31 maja Tom i Kelsey pojechali na "wakacje" do Hiszpanii, Nathan do Gloucester, Max również pojechał do swojej rodziny. Tak w ogóle to zapomniałam wam powiedzieć - chłopcy mieszkali w jednym domu a teraz każdy wynajął swoje własne mieszkanie! "Mieli już dość mieszkania razem" jak to ciekawie ujął Jay. Nie powiem, zdziwiło to nie tylko mnie, ale również Alex.
- Myślałam, że uwielbiają urządzać te dzikie imprezy w swoim domu. - powiedziała
- Ja też. - powiedziałam - I mieć ten syf od samego progu jak wchodzisz do domu.
- Myślę, że tu akurat duży wpływ miały dziewczyny. Myślisz, że Michelle jak i tak już rzadko widuje się z Max'em jak go odwiedza chce patrzeć na chłopaków i ten syf? No raczej nie. Chce trochę prywatności. Nareesha to w ogóle nie może wytrzymać w tym domu. Kelsey mimo, że to imprezowiczka też już chce się jakoś ustatkować. No to został tylko Jay i Nathan. - powiedziała
- Tsa.....no to Nathan woli już wrócić do Gloucester, a Jay.....on to.....nie wiem! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać
Tak więc Nareesha, Siva i Jay zamieszkali razem. Trochę mi było przykro, że Nathan wrócił do swojego domu, a Tom wyjechał do Hiszpani, ale jednocześnie bardzo odpoczęłam od nich wszystkich. To, że ich kocham nie oznacza, że muszę z nimi cały czas siedzieć 24 godziny na dobę. Już z nimi tak siedzę jak jesteśmy w trasie. Spotkam się z nimi pewnie 7 czerwca, bo w sobotę czeka nas Summertime Ball i później afterparty.
***
Przyznam, że w miarę dobrze się bawiłam z chłopakami na Summertime Ball i na afterparty chociaż jak zwykle chłopaki się nieźle napili. Cóż.....mogłam się tego spodziewać. Nathan mimo, że trochę wypił wciąż trzymał się na nogach. Mogłam się do niego poprzytulać tyle ile chciałam. (tak! stęskniłam się za tą sierotką!) Posprzeczałam się z nim i było git.
Nathan nie wyjechał od razu do Gloucester. Na niedzielę został w Londynie i spał u Nareeshy, Sivy i Jay'a. Kiedy się ogarnął po imprezie uznał, że mnie odwiedzi i pomoże spakować się do Los Angeles. Po drodze spotkał Dionne Bromfield.
- Nathan! - uśmiechnęła się gdy go zobaczyła
- Dionne? Hej. - zaśmiał się i lekko przytulił na przywitanie
- Jak tam po Summertime Ball? - spytała
- Genialnie. Publika była nieziemska, a afterparty ....no rozumiesz. - powiedział i poprawił swoje włosy
- Kac?
- Lekki. Pewnie Camie mnie ukatrupi za to. Po imprezie jak wróciliśmy z Jay'em do domu to też trochę się zabawiliśmy więc rozumiesz. - powiedział
- Ukatrupi? Czemu? - spytała zdziwiona
- Nie lubi jak doprowadzam się do stanu kac i tak dalej, ale śmieję się z tego. Ona to rozumie. - powiedział
- Ah no rozumiem, ale wiesz....nie musisz przecież jej mówić wszystkiego. - mrugnęła do niego
- Nie chciałbym jej kłamać. Już jest między nami różnie. Nie chciałbym taką głupotą pogarszać.
- To nie kłamstwo tylko niedopowiedzenie wszystkiego. - zaśmiała się - Często się sprzeczacie?
- Potrafimy cały czas. To potrafi męczyć. - powiedział z jękiem
- Dobrze dobrana para nie powinna cały czas się kłócić.
- Przeciwieństwa się przyciągają!
- Niby tak, ale sam widzisz po sobie jak to wygląda. Uczestniczysz w tym. - powiedziała
- W sumie racja..... - powiedział i westchnął - Dobra ja trochę się spieszę, więc spotkamy się może i jeszcze pogadamy?
- Pewnie. Mam twój numer a ty mój, więc jakoś się jeszcze zgadamy. - uśmiechnęła się
- Oczywiście. Miło było cię spotkać. - odwzajemnił jej uśmiech, przytulił lekko na pożegnanie
- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły za to co powiedziałam?
- No co ty! Nie jestem. Powiedziałaś to jak jest. - wzruszył ramionami i poszli w swoją stronę
Kiedy do mnie przyszedł zamiast mnie jakoś przytulić na przywitanie lekko mnie ucałował i usiadł na kanapie w salonie.
- Tsa.....też cię miło widzieć. - powiedziałam lekko niezadowolona i zamknęłam drzwi
- Nie uwierzysz kogo spotkałem jak do ciebie szłem. Dionne! - powiedział
- Dionne? Dionne Bromfield? - spytałam dla pewności
- Tak. - uśmiechnął się
- Chcesz coś do picia? - spytałam
- Tak, poproszę wodę.
Podałam mu szklankę z wodą, usiadłam obok niego i spytałam:
- Rozmawiałeś z nią czy tylko się jakoś minęliście?
- Rozmawiałem.
- I?
- Co "I?" - wzruszył ramionami
- Eh......jakieś szczegóły!
- Robisz mi przesłuchanie?
- Nie! Jezu! Pytając o "szczegóły" pytam o to: o czym rozmawialiście? Co tam u niej słychać? Czy na długo przyjechała do Londynu? Bo ostatnio jak ją widzieliśmy to była w Chicago przecież!
- Nie krzycz do mnie!
- Bo ty na pytanie nie umiesz odpowiedzieć czy co? Z skąd ci się w ogóle wzięło podejrzewanie mnie o jakieś przesłuchanie?!
- Dobra! Ok! Przepraszam. Może mogłem ci w ogóle o tym nie wspominać skoro dobrze wiedziałem, że będziesz znowu się ze mną sprzeczać.
- Nie o to mi chodzi. Ja tego nie zaczęłam.
- Dobrze.
- Dobrze.
- Ok. - westchnął
- Ok.
- Wiesz co? Ja już chyba lecę.
- Dopiero przyszyłeś. Obiecałeś, że mi pomożesz itd.
- Tsa......ale wiesz co? Jestem zmęczony i wolę raczej ci nie pomagać. - powiedział - Do zobaczenia na lotnisku we wtorek. - powiedział i wyszedł
Tak po prostu mnie zostawił. To był dla mnie szok. Siedziałam tak zdezorientowana chyba z 10 minut.
- Co jest kurwa? - spytałam i wzięłam swój telefon do ręki
Zadzwoniłam do Toma.
- Tak siostrzyczko? - spytał Tom
- Łał. Myślałam, że jak do ciebie zadzwonię po wczorajszym nie rozpoznasz do końca tego kto dzwoni mimo, że ci się wyświetla. - powiedziałam ze śmiechem
- Skarbie mi się jeszcze wyświetla twoje zdjęcie (jego pierwsze zdjęcie w telefonie jak testował u mnie w domu swój nowy telefon  <3 ) więc daję radę. Co się stało?
- Nathan.
- Ummm a konkretniej?
- Pokłócił się ze mną! Przyszedł do mnie i co? Mówił, że spotkał po drodze Dionne Bromfield, więc spytałam go o szczegóły. Co tam u niej itd. Nic nie chciał powiedzieć, pokłóciliśmy się i wyszedł, Nie wiem o co mu chodzi.
- No to nic dziwnego, że go spytałaś o to. Wy dziewczyny musicie znać zawsze jakieś szczegóły. Wiesz, może źle się czuje teraz, bo wiesz....ta wczorajsza impreza. Przejdzie mu.
- Tak myślisz? Może to moja wina? - spytałam
- To tak na prawdę niczyja wina. Przejdzie mu i jeszcze dziś się może do ciebie odezwie. - powiedział - Nie panikuj siostra.
- Eh.....ok. Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko
- Nie ma za co. Kocham cię.
- Ja cię też. To pa pa.
- Pa. - zaśmiał się i rozłączył
Uznałam, że nie będę panikować i spokojnie się zacznę pakować do tego wyjazdu. 
_____________________________________________________________________________
Witajcie moi kochani. :) Tak więc o to rozdział i no sama przyznam: dzieje się dzieje. xD
Mam nadzieję, że wam się rozdział spodobał i że skomentujecie. :)
5 komentarzy = kolejny rozdział!

niedziela, 1 lutego 2015

WAŻNY KOMUNIKAT!

Tak więc....... założyłam kolejne opowiadanie pt. This love is sewn. Po prostu tak bardzo nowa historia ukształtowała mi się w głowie, że uznałam, że będzie dobrze jak ją w końcu spiszę. Tym bardziej, że już dość długo o niej myślę. :) 
Mam nadzieję, że odwiedzicie nowy blog i że was Prolog zainteresuje i proszę was zostawcie komentarz. I zajrzyjcie do zakładki Bohaterowie. :*