- Kelsey jest świetną dziewczyną.
- No wiem. W końcu to dziewczyna Toma. Musi być świetna. - powiedziałam
- Dobra. No to skoro już znam Kelsey to chcę poznać bliżej Nathana. - powiedziała
- O właśnie! Ma do nas przyjść jutro. - powiedział tata
- Oj ....
- Nie oj tylko tak! Muszę wiedzieć pod czyją jesteś opieką gdy wyjeżdżasz. - powiedział
- Głównie to raczej pod opieką Toma. - powiedziałam
- Ale jako twój chłopak Nathan również ma w tym udział, więc jutro ma do nas przyjść. - powiedziała mama
- No dobra. Zadzwonię do niego i go spytam czy będzie chciał przyjść.
- Nie Camie, nie "czy będzie chciał przyjść" tylko ma tu przyjść. Jest różnica. - powiedział tata
- No dobra. - zaśmiałam się i zadzwoniłam do Nathana
Odebrał telefon po 3 sygnałach.
- Cześć skarbie. Coś się stało? - spytał na przywitanie
- Jak do ciebie dzwonię to już musi to oznaczać że coś się stało? - spytałam
- Nie. Z reguły piszesz sms'a dlatego pytam. - zaśmiał się
- Cicho tępaku i słuchaj: masz przyjść jutro do mnie i mojej rodziny. Rodzice chcą cię poznać. - powiedziałam
- "Mam przyjść". To brzmi jak rozkaz.
- Bo to jest rozkaz od mojego taty. - powiedziałam śmiejąc się lekko
- Bawi cię to?
- Tak. - odparłam ze śmiechem - Tak więc przyjdziesz i nie ma odpowiedzi nie.
- No ale....
- Przyjdziesz czy ... przyjdziesz?
- Eh.... przyjdę. Nie mam innego wyjścia. - powiedział
- No. Wiedziałam, że się dogadamy. - powiedziałam z dumą
- Tsa..... ekstra. Wiesz, nie czuję się jeszcze na tyle gotowy aby odwiedzać twoją rodzinę. A jak mnie nie polubią?
- Nie myśl o tym już teraz. A jak cię polubią?
- A jak nie?
- Jak cię nie polubią to wtedy będziemy myśleć o tym co zrobić aby cię polubili skarbie. - powiedziałam
- Dobra. Przekonałaś mnie. - powiedział
- No i super. Tak więc do jutra i do zobaczenia o godzinie 14.
- Camie na jakiej ty ulicy mieszkasz? Bo już nie pamiętam.
- Eh..... mieszkam w dzielnicy West Norwood. Południe Londynu. Benthon Rise 159. Pasuje? - zaśmiałam się
- Jasne. Dziękuję skarbie. Tak więc jutro u ciebie będę. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Pa. - powiedziałam i się rozłączyłam
Nie pisaliśmy do siebie cały czas sms'ów. Rzadko kiedy pisaliśmy do siebie i dzwoniliśmy, bo i tak i tak zaraz będziemy znowu w trasie i cały czas będziemy się widzieć. Również wtedy nie spędzaliśmy całego czasu razem. Dawaliśmy sobie pełną swobodę.
Następnego dnia o godzinie 14:15 (nie spodziewałam się że przyjdzie na czas.) zapukał do naszych drzwi Nathan. Od razu mu otworzyłam i przytuliłam.
- Spóźniłeś się. - szepnęłam gdy zamknęłam za nim drzwi
- Wiem....ale czy ja kiedykolwiek byłem na czas? - spytał
- Eh....nie. - westchnęłam a on mnie pocałował
- I tak mnie kochasz.
- O dziwo. - zaśmiałam się i złapałam go za rękę - A teraz czas wejść do salonu i cię przedstawić. Nie spinaj dupy. Polubią cię. Jak ja cię pokochałam to byłoby dziwne jakby cię nie polubili.
- Pocieszająca Camie.Część 1. - powiedział z sarkazmem
- Nie czas na sarkazm. Chodź. Jesteś biały jak ściana. Co ty się tak boisz?
- No bo....
- Dziękuję za odpowiedź. Idziemy.
Nathan tak się bał ale dał radę. Moi rodzice go bardzo polubili. Podczas obiadu (pieczeń z ziemniakami i surówką) wypytywali go o szkołę, jak się dostał do zespołu, zainteresowania, plany na przyszłość i rodzinę. Gdy skończyliśmy jeść mama powiedziała:
- Camie, pomożesz mi w kuchni prawda? Pomożesz.
- Tutaj nie ma odpowiedzi "nie pomogę". - zaśmiałam się
- Camie ..... - szepnął Nathan
A ja już zabrałam talerze i poszłam z mamą do kuchni. Nathan westchnął i uśmiechnął się do mojego taty.
- Młodzieńcze ..... - zaczął tata
- Wystarczy Nathan. - powiedział
- Polubiłem cię, ale..... jeśli skrzywdzisz moją córkę to wtedy los cię pokarze. Znajdę cię i wtedy coś ci zrobię złego. I pożałujesz tego dnia kiedy się urodziłeś. Camie to moje oczko w głowie. Nie pozwolę na to aby jakiś chłopaczek jak ty ją zranił i pozostał bez kary. - powiedział mój tata
Nathan zrobił ogromne i wystraszone oczy.
- Rozumiemy się? - spytał tata
- T-t-tak. Tak panie Bardshaw. - powiedział Nathan
- Bardzo się cieszę. - uśmiechnął się
- Już wiem po kim Camie odziedziczyła sadystyczne podejście. Po swoim tacie. A po mamie wymuszenia. - pomyślał Nathan a ja i mama weszłyśmy do jadalni.
- I jak wam się rozmawiało? - spytałam
- Dobrze. - uśmiechnął się Nathan
O 16 już się żegnaliśmy. Odprowadziłam go do drzwi i powiedziałam:
- Widzisz? Nie było aż tak źle.
- Nie, nie było. Chyba mnie polubili. - powiedział
- Mówiłam ci, że tak będzie? Mówiłam?
- Mówiłaś. - zaśmiał się i mnie przytulił - Jeszcze się spotkamy więc do zobaczenia.
- No pa pa. - zaśmiałam się i pocałowaliśmy na pożegnanie.
Gdy tylko się położyłam na łóżku wieczorem dostałam smsa. Spojrzałam na wyświetlacz. To było od Nathana. Nasza konwersacja była fascynująca.
Nathan :) :
Nie chciałem ci tego wtedy mówić, więc ci piszę: twój tata mi groził. 🙈
Camie ♥ :
Hahahahahahahahahahahahahahaha xD
Nathan :) :
Czemu ciebie to bawi?!
Camie ♥ :
Sorry. xD Wiem, że nie powinno, no ale spójrz: mimo że ci groził to i tak cię polubił i ma o tobie dobre zdanie. :)
Nathan :) :
Ale mi groził. Powiedział, że pożałuję dnia w którym się urodziłem. Twój tata to sadysta. 🙈
Camie ♥ :
Panikujesz. Ale wiesz co? Ty też tak byś gadał jakbyś miał jedyną córkę. O swoją siostrę Jess pewnie też się tak troszczysz. ;)
Nathan :) :
No wiem.....ale i tak mnie to martwi.
Camie ♥ :
Bo ty czasem lubisz się zamartwiać. ;)
Nathan :) :
Skarbie, bo....jak już ja poznałem twoją rodzinę, to chyba czas żebyś poznała moją mamę i siostrę, prawda? :*
Camie ♥ :
Emmmm .... nie? :*
Nathan :) :
Jak nie jak tak. Powinnaś już je poznać.
Camie ♥ :
Nie.
Nathan :) :
Tak.
Camie ♥ :
Nie.
Nathan :) :
Tak. :*
Camie ♥ :
Nie. :*
Nathan :) :
Tak. :* x x
Camie ♥ :
Nie. :* x x
Nathan :) :
Skarbie wiesz, że tak. :*
Camie ♥ :
Skarbie wiesz, że nie. :*
Nathan :) :
Camie, proszę .......
Camie ♥ :
Nathan .....
Nathan :) :
Camie....
*** I tak o to w sobotę 5 maja wylądowałam z nim w pociągu do Gloucester. Gdy zbliżaliśmy się do naszej stacji kolejowej trochę zaczęłam się bać.
- A jak mnie nie polubią? On bardzo jest związany ze swoją siostrą i jak ona powie, że ja do niego nie pasuję to co wtedy? Wtedy to dopiero będzie ekstra. - myślałam
- Camie. - Nathan szturchnął mnie w ramię
- Co?! - lekko krzyknęłam bo wyrwał mnie z moich rozmyślań
- Kochanie jesteś lekko wystraszona czy mi się wydaje? Już dojechaliśmy. Chodź. Pomogę ci z walizką. - powiedział i wstał
- Emmm. Nathan ..... a powiedz mi, czy twoja mama i siostra będą na nas czekały na stacji czy w domu? - spytałam
- W domu. A czemu py.......ty się boisz, że cię nie polubią! - powiedział i zaczęliśmy wychodzić z przedziału
- No śmiej się jeszcze ze mnie. Śmiej. Tak boję się, no bo ..... wiesz. Czuję się jakbym wchodziła do rodziny, a nie chcę z nią wyglądać dobrze na zdjęciu tylko wiesz....tak dobrze.
- Camie, rozumiem cię. Spokojnie. Będę przy tobie i cię nie zostawię z nimi samej. Tak jak ty mnie zostawiłaś samego ze swoim tatą. - powiedział
- Wypominasz mi? - spytałam i stanęliśmy na stacji
- Nieee. Ale wiesz, jakbym cię zostawił z nimi to nikt by ci nie groził. Tak jak twój tata.
- Wypominaj tak dalej a skończysz swoje życie na torach pod pociągiem. - powiedziałam
- Nie wypominam ci. To po prostu taka ..... trauma. - powiedział
Wziął mnie za rękę i zaczęliśmy się kierować w stronę wyjścia.
- Traumę to dopiero będziesz mieć wtedy kiedy wciąż będziesz to wypominać. - powiedziałam
Nathan mnie pocałował i powiedział:
- Ale i tak cię kocham.
Umie mnie udobruchać. I tego mu nie zaprzeczę.
Przeszliśmy przez miasto i Nathan złapał taxi aby dojechać do jego domu. Gdy pod niego podjechaliśmy, zapłaciliśmy i stanęliśmy pod jego domem.
- Tak że ten .... - zaczęłam
- Tak więc się nie stresuj. - puścił do mnie oczko i wziął bagaże.
Zadzwonił na dzwonek a ja odetchnęłam. Drzwi otworzyła nam jego mama. Gdy nas zobaczyła uśmiechnęła się i od razu przytuliła swojego syna. Spojrzała następnie na mnie z ciepłym uśmiechem na ustach a ja podałam jej rękę z uśmiechem:
- Dzień dobry. Jestem Camilla Bardshaw.
- Ta Camie o której tyle słyszałam opowieści. - powiedziała i mnie przytuliła
- Jestem Karen Sykes. - powiedziała gdy mnie puściła i weszliśmy do środka.
W ich domu było ślicznie. Można było w nim odczuć taką ciepłą i rodzinną atmosferę. W salonie siedziała na kanapie siostra Nathana Jess. Gdy nas zobaczyła od razu podbiegła do Nathana. Gdy skończyła się z nim witać zlustrowała mnie wzrokiem z góry na dół.
- Jestem Camilla. - uśmiechnęłam się i podałam jej rękę
- Jessica. Siostra Nathana. - uścisnęła moją dłoń
Tak. Pierwsze lody przełamane!
Usiedliśmy razem w jadalni połączonej z kuchnią i zjedliśmy razem obiad (spaghetti bolognese) a Jess i pani Karen wypytywały mnie o wszystko. Zbiło mnie z tropu pytanie jego mamy:
- Camie, czy lubisz dzieci?
- Emmm.
- Chyba nie, co? - powiedziała Jess
- Nie. Nie przepadam za nimi. A szczególnie za ich krzykiem. A czemu pani pyta?
- Tak sobie. Z ciekawości.
Czułam się niezręcznie. Gdy poszłam do łazienki od razu opowiadały swoje wrażenia.
- Miła dziewczyna, ale trochę zestresowana. Bije od niej takie ciepło. To dobra dziewczyna. - powiedziała pani Karen
- Mam do niej obiekcje. Może dlatego, że znam szczegóły waszych relacji. Nie ufam jej do końca. - powiedziała Jess
- Ale ją polubiłyście? - spytał Nathan
- Jest ok. Taka...skromna dziewczyna. - powiedziała pani Karen
- Średnio. Jak cię skrzywdzi to ja skrzywdzę wtedy ją. - powiedziała Jess
- Młoda....
- Serio!
Gdy wróciłam Jess pokazała mi gdzie będzie mój pokój. Był na poddaszu. <<link>> .
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niej i postawiłam swoją walizkę
- Camie, myślę, że cię polubiłam, ale wiesz co? Nathan miał kilka dziewczyn. Praktycznie to każda go zraniła. To zdrada, to leciała na pieniądze.....jeśli ty go skrzywdzisz to ja skrzywdzę ciebie. Kocham go i nie chcę żeby kolejna laska złamała mu serce. Jasne? - powiedziała wciąż się uśmiechając
- Emmm. Jasne. Spoko. Luzik. - powiedziałam
- Super. Mam nadzieję, że pokój ci się podoba. - powiedziała i wyszła z pokoju.
Tak....już wiem jak się czuł Nathan gdy usłyszał takie słowa od mojego taty. Przyznam że się jej trochę wystraszyłam. A wygląda tak niewinnie. Tak jak ja! Chyba ją polubiłam.
______________________________________________________________________
I jest rozdział! :) Stęskniłam się za tym i będę się strać już was tak nie opuszczać. :*
Rozdziały będę się starać dodawać co 2 tygodnie. Góra co miesiąc.
Mam nadzieję że ten rozdział wam się spodobał i że zostawicie po sobie ślad. :)
Tak więc wracamy do zasady!
5 komentarzy=kolejny rozdział
świetny rozdział! :) Hahaha i te groźby =D
OdpowiedzUsuńDo następnego ;)
Super! :) groźby hahah :D szybko pisz nastepny :) weny!
OdpowiedzUsuńSuper chce nexta :)
OdpowiedzUsuńDo nn weny
Genialny! <3 Nigdy bym się nie spodziewała po Jess takiej reakcji.. xd Też bym zatłukła dziewczynę mojego brata gdyby go skrzywdziła ;-}
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i weny ;**
Zapraszam do mnie ;)
isia311299onedirection.blogspot.com
Groźby the best : D czekam na nexta! Weny ;*
OdpowiedzUsuńPisz kolejny rozdział, szybko weny ;)
OdpowiedzUsuń