środa, 2 lipca 2014

~Rozdział 18

Witajcie kochani! :* Jak mija wam początek wakacji? :) Mam nadzieję, że ambitnie i odpoczywacie dużo. ;)
Dla miłego początku dodaję rozdział, tak więc czytajcie i zostawcie komentarz pod nim. :*
____________________________________________________________________________
Gdy doszliśmy do hotelu była godzina 04:45. Świetnie. Po prostu świetnie. Odebraliśmy w recepcji klucze i wjechaliśmy windą na nasze piętro. Gdy stanęliśmy obok swoich drzwi do pokoi spytałam Nathana:
- O której jutro, znaczy dziś wstajemy?
- A jest sens kładzenia się do łóżka? - spytał ze śmiechem
- Weź przestań. Chociaż na jakieś dwie lub trzy godziny zawsze jest sens. - powiedziałam
- Nie stresuj się. O 8 najlepiej jak ich obudzimy. Na 10 mamy już być w Roseville High School. - powiedział
- No dobra. Tak więc ...... - spojrzałam na telefon i kontynuowałam z uśmiechem: - Do zobaczenia za 3 godziny.
Nathan podszedł do mnie i mnie przytulił. Gdy mnie puścił spytałam go:
- Czemu to zrobiłeś?
- Bo chciałem. Bo mogłem. Bo jestem w tej chwili twoim przyjacielem. - powiedział
- Aha. Ok. - wzruszyłam ramionami i każde z nas weszło do swojego pokoju.

***
No muszę przyznać, że wstać nie było łatwo. Ale co ja się dziwię? Przez tych idiotów miałam rozwaloną noc. Dostanie im się za to. Obudziłam się o 8 rano. Tak wiem, że o tej godzinie miałam obudzić chłopaków, a nie wstać o tej godzinie, ale cóż. Umyłam twarz i zęby, oraz ubrałam się w czarne spodnie i bluzkę z białym kołnierzykiem oraz balerinki. Kolorowo się ubrałam, prawda? Cała na czarno. Uznałam, że ubiorę baleriny, bo tak mi będzie wygodniej chodzić po hotelu. Gdy poprawiłam stan moich włosów poszłam do pokoju Nathana. Zapukałam do jego drzwi i po paru sekundach mi otworzył. Wyglądał zabawnie. Włosy miał w całkowitym nieładzie i był bez koszulki, tylko w spodniach.
- Hej. - uśmiechnął się i mnie objął.
Pierwsze co zauważyłam to było to, że jego skóra pachniała delikatnymi perfumami. Były ...... ojej. ...... Co ja wygaduje?! Camie, to tylko Nathan. Nie zwracaj uwagi na takie coś. Puścił mnie, a ja spytałam:
- O której wstałeś?
- O 8. - zaśmiał się - Wiem, że miałem wcześniej, ale .... cóż. Wiesz, że się często spóźniam itd. A czemu pytasz?
Chciałam wrednie odpowiedzieć mu "bo lubię", ale zrezygnowałam z tej odpowiedzi i powiedziałam:
- Z ciekawości, bo jest dopiero 8:25 a ty dopiero się ubierasz.
- Chciałaś powiedzieć całkiem co innego. - powiedział śmiejąc się
- Z skąd wiesz? - spytałam
- Bo cię znam. - szepnął mi do ucha, a ja drgnęłam pod wpływem jego ciepłego oddechu na mej skórze i tonu jego głosu
Odsunęłam się od niego i powiedziałam:
- Dobra. Zakładaj koszulkę i zadzwoń po obsługę hotelową, żeby przynieśli śniadanie do ...... nie wiem. Może twojego pokoju? Wszyscy zjedlibyśmy u ciebie. Co ty na to?
- Ok. - uśmiechnął się - Dla mnie to nie problem. A ty obudzisz chłopaków?
- Tak.
- Ale jak? Ty wiesz jaki oni mają mocny sen, gdy są po popijawie?
- Ja już mam swoje sposoby. Ty się tym nie przejmuj, tylko zajmij się śniadaniem. - powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. W pokoju moim i Alex znalazłam wiaderko, do którego nalałam lodowatej wody i tak z tym wiadrem poszłam do pokoju Max'a, później Sivy i Toma. Każdy zareagował tak samo, czyli słowami: "Ja pierdole! Co się dzieje?! Camie! Pojebało cię?! Moja głowa!" Hahahaha. Ale ja jestem podła. No ale cóż. Należało im się, nie oszukujmy się. Za to Jay'a obudziłam inaczej. Poszłam do jego pokoju i solidnie nim po telepałam. Wciąż pamiętałam to, co mi powiedział tej nocy. I choć był pijany, czułam wewnętrznie, że nie kłamał. Gdy otworzył oczy wciąż stałam nad nim i trzymałam jego dłonie. Miał blady uśmiech.
- Camie. - szepnął
- Tsa .... A ty jesteś Jay. Pamiętasz coś z tej nocy? - powiedziałam
- Nie wiele. Czemu nie jestem w swoim pokoju?
- Ja i Nathan musieliśmy szukać nowego hotelu, bo z tamtego nas wyrzucono. Wszystko wyjaśnię tobie i reszcie alkoholików, ale najpierw się ogarnij. Za 5 minut bądź w pokoju Nathana. Tam będzie śniadanie. - powiedziałam
Puściłam jego ręce i poszłam. Gdy zniknęłam za drzwiami Jay wstał z łóżka i spojrzał na swoje dłonie.
- Szansa, która nigdy się nie zdarza. - pomyślał
Z pokoju Jay'a od razu skierowałam się do pokoju Nathana, gdzie już obsługa przyniosła śniadanie.
- Na bogato. - zaśmiałam się gdy zobaczyłam co Nathan zamówił
- Co?! Nie podoba ci się? - zdziwił się - Typowe, angielskie śniadanie.
- Nie! - powiedziałam - Właśnie bardzo mi się podoba. Spisałeś się.
- Dzięki. Już myślałem, że jest źle. - powiedział
No, Nathan się spisał. Nie mogę temu zaprzeczyć. <<Link (dla Toma i Max'a)>>, <<Link (dla mnie i Alex) >> , <<Link (dla Jay'a)>>, <<Link (dla Nathana)>> <<Link (dla Sivy)>>. A do tego było do wyboru: kawa lub herbata. O 8:45 weszli do pokoju Nathana chłopaki i Alex i wspólnie usiedliśmy do wyłożonego stołu i zaczęliśmy jeść. Gdy chłopcy skończyli jeść dałam im do wypicia proszek  na ból głowy. Gdy je wypili zaczęli wypytywać mnie i Nathana o to co się działo tej nocy, więc ja i Nathan opowiedzieliśmy im wszystko po połowie. Gdy ją usłyszeli najpierw trochę się załamali a później od razu skupili się na fakcie, że ja i Nathan nie kłócimy się.
- Ej. Co wy tak cicho? - spytał Max
- Właśnie! Nathan i Camie ...... współpracują. - powiedział Tom
- Mamy się o to martwić? - spytał Siva
- Cisza przed burzą? - spytał Jay
- Oj przestańcie. - powiedział Nathan i szturchnął mnie łokciem
- Przesadzacie. - dodałam i również go szturchnęłam
Przez calutki dzień idealnie dogadywaliśmy się. Żartowaliśmy i zachowywaliśmy się jak dobrzy przyjaciele. Nawet jak go przygotowywałam do koncertu to nie szarpnęłam go za włosy. Tsa ....
Następnego dnia, jak jechaliśmy busem do Chicago, w kuchni ja i Nathan zerwaliśmy nasz pakt.
- Chłopaki są już trzeźwi. Chyba czas już skończyć z tą przyjaźnią. - powiedziałam i wlałam do kubka z kawą mleko
- Powinniśmy to skończyć wcześniej. Wczoraj po południu. I ty uważasz, że logicznie myślisz? - powiedział Nathan
- Bo ja myślę logicznie! To z tobą jest coś nie tak! - powiedziałam
Do kuchni wszedł Tom:
- Hej, co tam u .....
- Czyli to już koniec tej idiotycznej, sztucznej przyjaźni, tak? - spytał Nathan
- No tak!
- No i dobrze! Czekałem na to całą noc! - powiedział
- Świetnie! - odparłam
- Świetnie!
- Świetnie!
- Świetnie!
- Ej! Ogarnijcie się już! - powiedział Tom i stanął między nami - Już wam odbiło?
- Co? Nie! - odpowiedział Nathan
- Tom! Czemu mówisz w liczbie mnogiej?! Nie NAM odbiło ale JEMU odbiło! - powiedziałam wskazując palcem na Nathana
- Mi nie odbiło! - krzyknął Nathan
- Wiecie co ...... wychodzę stąd. - powiedziałam i wylałam "przez przypadek" kawę na koszulkę Nathana - Ups.
Poszłam do swojego prowizorycznego pokoiku, a w nim słyszałam jak Nathan krzyczał i się wkurzał. Tom wszedł do mojego "pokoju" i spytał:
- O co wam chodzi?
Usiadł obok mnie a ja przypomniałam sobie, że tak na prawdę ja i Nathan nie opowiedzieliśmy chłopakom o tej naszej sztucznej przyjaźni, więc opowiedziałam mu o tym/
- I co? To już? To wszystko? - spytał gdy skończyłam opowiadać - Sztuczna przyjaźń? Więc dlatego byliście tacy zgodni?
- Mhm. - mruknęłam
- Ja pierdole ...... Wam już całkiem odjebało. - westchnął
- Ej! Ja jestem normalna. To on nie ma nic pod czaszką! Ja jestem inteligentna. - powiedziałam
- Nie sprzeczam się z tym, ale z wami obojgiem w pakiecie coś nie gra. - powiedział i poszedł
***
Minnepolis, Dallas, Salt Like City, Bourbank, San Diego, Los Angeles ...... Tyle miast, jeden bus i jedna menda o nazwie Nathan. Ja wciąż się dziwię, jak ja wytrzymuję w tej podróży. I jak inni wytrzymują z nami obojgiem. W trakcie tych podróży było duuuuuuuużo sprzeczek. I tylko raz Max chciano nas wysadzić na trasie między San Diego a Los Angeles. Na szczęście już 10 lutego wróciliśmy do Londynu. I zaczęłyśmy pomagać chłopakom z Walentynkami dla fanek. One to mają dobrze, co nie? ;)
________________________________________________________________________________
Nie wiem jak to napisałam. :/ Mam nadzieję, że was nie zawiodłam, więc zostawiam wam to do oceny. Pamiętacie o zasadzie, prawda? :) 
7 komentarzy=kolejny rozdział

8 komentarzy:

  1. Cudowny ! *.*
    Tylko szkoda, że Camie i Nathan znowu się kłócą ;(
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
    Weny i do nn ;*

    PS. Jeżeli chcesz, zapraszam do mnie ;) :
    isia3112.blogspot.com
    isia3112blogger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział, czekam na drugi ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega xD
    Szkoda , że odkopali ten topór wojenny .
    Powinni zakopać go już na zawsze , Amen xD .
    Kolejne kłótnie ^^
    Czekam na next'a
    Zapraszam do mnie na blogi
    Weeeeeeeeny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Wolałam jak Nath i Cammie się dogadywali, ale tak w sumie jest fajnie.
    Śmiać mi się chce z tych ich kłótni ;p
    Nath ty dzieciaku... Odpuściłbyś... Jesteś facetem nie ? To ty powinieneś odpuścić :) hahah nie, nic.

    W wolnej chwili zapraszam do siebie :
    http://i-will-try-to-fix-you-angel.blogspot.com/

    Weny ♥

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski ale oni muszą się normalnie dogadać a nie ze tylko na niby :)
    do NN WENY

    OdpowiedzUsuń
  6. Super jak zawsze dlaczego Nathan nie odpuści było tak fajnie jak się dogadywali :D
    WENY !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski rodział, ale muszą sie dogadać :D
    Weeny :**
    Do nn <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś około 5 rano zaczęłam czytać Twojego bloga i powiem, że jest naprawdę boski <3 Nath i Cami mają być razem ♥ Życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń