niedziela, 8 grudnia 2013

~Rozdział 3

Połaziłyśmy po mieście chyba z dobre 2 godziny. Uwielbiałyśmy chodzić do British Library Shutterstock , ponieważ uwielbiałyśmy analizować przeczytane albo jeszcze nieprzeczytane książki. Niby to było nudne, ale my to kochałyśmy. Spędziłyśmy tam z dobre pół godziny, bo ja jeszcze wybierałam książkę do przeczytania, a potem do 17 kręciłyśmy się po Hyde Park. Gadałyśmy jak zwykle o wszystkim, a później zeszłyśmy na temat tych gwiazd do których miałyśmy w poniedziałek iść.
- Cieszysz się z tego, że w poniedziałek do nich idziemy? - spytałam jej
- Poznamy gwiazdy! To jest takie super! Może któryś się w nas zakocha? - gadała
- Siostrzyczko! Nie tak prędko! My tam idziemy pracować, a nie romansować. - powiedziałam
- No wiem. - westchnęła - Ale i tak byłoby z tym ciężko.
- Czemu?
- Bo czytałam na necie, że trójka z nich ma dziewczyny. Tylko dwóch z nich jest wolnych. Wolni są Jay i Nathan, którego poznałaś w sklepie.
- Jaki Nathan? - spytałam zdziwona
- No ten który na ciebie wpadł z ciuchami! Ty masz sklerozę?!
- Aha! Ten! No już pamiętam.
- Pasujecie do siebie. - stwierdziła
- Yyyy .... Nie? Nie możesz tego wiedzieć. Nawet go nie znasz. - powiedziałam
- Ale wyglądem do siebie pasujecie. - wzruszyła ramionami.
- Tsa. Ale osobowość jest najważniejsza. Wygląd się zmienia. - powiedziałam
Doszłyśmy do apartamentowca w którym mieszkałam z mamą i tatą. Dzielnica wyglądała mniej więcej o tak: <<link>>. Weszłyśmy do środka.
- Eh! Nie wiem czemu, ale twoje mieszkanie chyba nigdy mi się nie znudzi. - powiedziała Alex
- Czemu? - spytałam
- Bo ty masz tu zawsze tak ładnie. - powiedziała
W sumie może i racje miała. Weszłyśmy do salonu z kuchnią <<link1>> i <<link2>> i spotkałyśmy tam moją mamę.
- Hej. - powiedziałam na przywitanie
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się Alex
- Hej dziewczyny. - powiedziała i wyłączyła kuchenkę, na której stał garnek (pewnie w nim było drugie danie)
- Lecisz dziś do pracy? - spytałam jej
- Tak. Gotowałam obiad a tu nagle patrzę na zegarek a już 17:15. O 18 muszę być u One Direction. - powiedziała, poszła na górę i wróciła z torebką.
Ubrała płaszcz i zaczęła zakładać buty i spytała:
- A co u was?
- A my od poniedziałku będziemy mieć praktyki u The Wanted. - powiedziała z uśmiechem Alex
- The Wanted? No to super. One Direction to niezła konkurencja dla nich.
- Ale jeśli chodzi o ubiór ..... My ich nie będziemy ubierać jak jakiś klonów. - powiedziałam
- Ja też nie lubię tak och ubierać, no ale co ja mogę? Simon tak każe. - powiedziała a na ostatnie słowa wywróciła oczami a ja zaczęłam się śmiać.
Sprawdziła się w lusterku i powiedziała:
- Dobra. Ja idę, a wy zjedzcie obiad. Wszystko jest naszykowane. Wrócę chyba późno, więc Camie jakby co to dzwoń.
- Jasne. - uśmiechnęłam się, przytuliłam ją i wyszła.
Zjadłyśmy spaghetti w jadalni a potem poszłyśmy do mojego pokoju , aby odrobić pracę domową. Przecież w końcu chodziłyśmy do niej jeszcze do końca tygodnia. Narysowałyśmy szkice ubrań, a potem Alex o 19 poszła do domu.
Gdy poszłam do salonu zauważyłam, że na stoliku leżą mamy klucze.
- Kurde. Nie wiadomo o której mama wróci. A tata teraz wyjechał na zawody z grupą taneczną. - pomyślałam - No i co teraz. Mi się nie chce koczować na nią nie wiadomo ile godzin!
Poszukałam swojego telefonu i do niej zadzwoniłam. Odebrała po 4 sygnałach.
- Co się stało? - spytała
- Zostawiłaś klucze od domu. Przynieść ci je? - spytałam
- Wiedziałam, że czegoś zapomniałam! No lepiej mi je przynieś. - powiedziała
- Ok. Tylko .... gdzie? - spytałam
- No do studia X-Factora? Albo nie. Lepiej mi ich nie przynoś, bo się zgubisz mi jeszcze ....
- Nie! Mamo, dam radę. Mam 18 lat, więc spoko. Jestem zaradna. Więc do studia X-Factora .... Co oni tam jeszcze robią?
- No będą se śpiewać. Przecież oni dopiero zaczynają.
- Każda reklama dobra. I co? Tylnym wejściem mam tam do ciebie dotrzeć?
- Tak. Znajdziesz tylne wejście do studia i jak będzie tam ochrona, to powołaj się na mnie. A jak nie, to wejdź normalnie. Dziękuję ci. - powiedziała
- Nie ma za co. - powiedziałam i się rozłączyłam
Wzięłam swoją jedyną ulubioną torebkę  (monogamistka torebek :) ) założyłam płaszcz (ten pierwszy od lewej), kozaczki i wyszłam z domu.

***

Do studia X-Factora doszłam  w niecałe 20 minut. Gorzej było z odnalezieniem tego tylnego wejścia, co zajęło mi 10 minut. Ja to zawsze miałam problem ze znalezieniem jakiegoś miejsca lub drogi. Przy bramie nie było żadnego ochroniarza, więc mogłam normalnie wejść. Gdy chciałam złapać za klamkę jakiś głupek walnął mnie prawie tymi drzwiami. Tak się wystraszyłam, że odskoczyłam. Spadła mi torebka, a ja sztywno stałam z rękoma przy ramionach. Przed mną stał wysoki jak na mój wzrost szczupły chłopak.
- Przepraszam! Tam jest ciemno, ja chciałem wyjść ..... Przepraszam! - powiedział - Nic ci nie zrobiłem?
Podniósł moją torebkę, podał mi ją, a ja ją wzięłam i powiedziałam:
- Żyję. Jeszcze. Nic mi pan nie zrobił. Też powinnam uważać.
- Na pewno?
- Na 100% - odparłam i przyjrzałam się jego ubraniom
Masakra ....
- Biała koszulka w poziome paski ...
 czerwone PODWINIĘTE obcisłe rurki ... SZELKI???!!! O ja pierdziele .... Ile on ma lat? 10???!!! Hmmm ..... Duże dziecko? - pomyślałam wciąż przyglądając się jego ubraniu
- Wiesz, że nie wolno tu wchodzić jak się nie jest jednym z pracowników lub osób które będą występować? A ty nie wyglądasz na taką osobę. Czemu tu chciałaś wejść? - spytał wyrywając mnie z przemyśleń na temat jego ubrania
- Po pierwsze, to nie ma tu ochrony. Po drugie wiem, że to jest wejście dla personelu. Nie mam na nosie okularów, ale jeszcze odrobinę napisy widzę. A po trzecie, to muszę tam wejść. A po czwarte, to pan ze mną na "ty" jeszcze nie jest. - powiedziałam
- Faktycznie. Nie jesteśmy na "ty", ale aż taki stary nie jestem! Ty, znaczy pani też nie jest. Ale widzę, że pani to taka dama.
- To obelga?
- Nie, skądże! - powiedział szybko - To komplement.
- Dziękuję.
- Dziwi mnie trochę, że nie wie pani jak mam na imię i że nie mówi do mnie pani od razu na "ty", bo wszyscy do mnie od razu mówią na "ty" i mnie znają z telewizji. Bo nie wiem, czy pani wie, ale ja jestem członkiem zespołu One Direction. - powiedział
- Członek One Direction? Jej. Nie wiedziałam! Znaczy słyszałam jedną piosenkę, ale nie ... no bo ja nawet zdjęć ani jakiegoś teledysku to ja nie widziałam. - powiedziałam
- Aha. Nie no, spoko. Nic się nie stało, a zły też nie jestem. Ale to takie ciekawe doświadczenie. - uśmiechnął się
- Cieszę się.
- Ale mam małe pytanko. Zgodziłaby się pani, abyśmy byli na "ty"? Tak byłoby lepiej.
- A bardzo pan tego chce? - zaśmiałam się
- Trochę. - ukrył wzrok w ziemi
- No dobra. - uśmiechnęłam się i podałam mu rękę - Jestem Camilla.
- Louis. - przedstawił się i pocałował mnie w dłoń czym mnie zdziwił - Masz śliczne imię.
- Dzięki. Wiele osób mówi do mnie po prostu Camie. - machnęłam ręką
- A do mnie Lou. - zaśmiał się
- Aha. No ale pozwolisz, że będę mówić Louis?
- Pewnie.
- Ile ty w ogóle masz lat? - spytałam
- A ile byś mi dała?
- 19 lub 18 nawet. - powiedziałam
Zaczął się śmiać i powiedział:
- Zawiodę cię. Mam 20 lat.
- Łał. Nie widać tego, bo masz te szelki .... takie spodnie i w ogóle taką koszulkę w paski. Ubierasz się tak dla fanów czy jak? Żeby przyciągnąć młode dziewczyny?
- No odejmuje mi to lat, ale ja zawsze lubiłem takie ubrania. To nie jest dla mody lub fanek. - powiedział - A ty ile masz lat?
- Ile by mi dał?
- Ciężko to określić.
- Mam 18 lat. Jestem 2 lata od ciebie młodsza.
- Wiek to tylko liczba. Prawdziwy wiek jest w głowie. - powiedział i stanął trochę bliżej mnie
Patrzył się na mnie chyba tak z dobre kilka sekund, aż w końcu powiedział:
- Zatrzymuję cię tak, a ja nawet nie wiem po co chciałaś tu wejść.
- Przyniosłam klucze od domu mojej mamie. - powiedziałam
- Twoja mama gdzieś tu pracuje? Jak ma na imię?
- Frances Bardshaw. - wzruszyłam ramionami
- Nasza stylistka to twoja mama?! - spytał zdziwiony
- No. A co?
- Nic. Nie wiedziałem, że ma córkę. - powiedział i pomyślał: "Taką piękną córkę."
- No widzisz. -wzruszyłam ramionami - Zaprowadzisz mnie do niej? Bo nie chcę się tam zgubić.
- Tak. Pewnie. Ja też przecież muszę wracać. - powiedział i mnie wpuścił do środka.
__________________________________________________________________________________

Byle jaki rozdział mi wyszedł. :P Długi i nudny ...... Ale nie mogłam się powstrzymać i musiałam wpakować Louisa w ten rozdział. Ale już niedługo nasza bohaterka pozna The Wanted. I wiele zmieni się w jej życiu. :)

2 komentarze:

  1. Fajnie ,czekam na NN ^^
    Super blog , ciekawe co się stanie gdy spotka TW ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww ♥
    Czekam na nastepny, czemu to nie mógł być Niall? Sorry, ale Lou ma 3×nie xd
    Weny I na nastepny czekam ;33

    OdpowiedzUsuń